18 kwietnia, 2011

Praga, Praha, Praque...


GOD'S BOW - 'The Things You Said' 





Lubicie baśnie ?
Zatem posłuchajcie !

Praga.
Do dzisiaj nie umiem wyjść z podziwu nad ową skarbnicą kultury. Miejscem wiecznego festynu i językową Wieżą Babel.

Już wiem dlaczego Goethe uznał ją za 'najcenniejszy klejnot w murowanej koronie świata' i czemu rzuciła urok na ekscentrycznego Rudolfa II.
Można bowiem poczuć się niczym w bajce spoglądając na niezliczone ilości czerwonych okryć budynków:






Popołudniem słoneczne promyki oblały całe przedmieście:







Właściwie czaru owego zakątka nie da się oddać w tekście pisanym. Nawet w mówionym. Jego koniecznie trzeba zobaczyć:










Po dziś dzień rozbrzmiewają mi w uszach loretańskie organy.
Nota bene Loreta największą sławę zyskała poprzez skarbiec zawierający monstrancję 'Słońce Praskie' wysadzaną ponad 6 tysiącami diamentów pochodzących z kreacji ślubnej hrabiny Kolowrat [że też była w stanie ją unieść !].
Niestety nie dysponuję żadnymi fotografiami, jako że robienie ich tam jest wzbronione ze względu na negatywne oddziaływanie Flesha. 


Udało mi się za to obfotografować Hradczany.
Hradczany zachwycają o każdej porze doby. W ich dostojnych okiennicach dostrzec można zamierzchłe czasy Bolesława Chrobrego, Karola IV czy Marii Teresy.
Natomiast miejscem na odpoczynek od hałaśliwych turystów (z których przodują Włosi) są Ogrody Królewskie. Dziesiątki migdałowców, azali, róż...





Pałac skąpany w słońcu:



W zachmurzonej poświacie:



Zaś kiedy wybija północ...



Orszak Gwardii Narodowej:







Przy okazji skorzystałam z okazji :), aby posmakować alkoholowych dobrodziejstw w jednej ze znamienitszych piwiarni Republiki Czeskiej.
Skosztowałam w niej tradycyjnej zupy czosnkowej, knedlików i - o la Boga ! - aż 8 smaków browarów /w tym bananowego, kawowego lub tamtejszego rarytasu - waniliowego/ w toku specjalnie przygotowanej dla naszej grupy degustacji. 
Była to istna uczta dla niewybrednych podniebień:





No i punkt newralgiczny stolicy -> słynna 'Golden Street' w czeskim wydaniu tj. Złota Uliczka z miniaturowymi budyneczkami, sklepiczkami bądź kawiareneczkami, której się po prostu nie omija podczas zwiedzania.
Przyjemniusio:









Publiczny wernisaż gaci ;-):

 


Dalsza trasa prowadziła przez ul. Celetną, Kirkut, Pragę Kampę, ażeby zatrzymać ciekawskie oczy na Małej Stranie ze sporą liczbą magicznych placyków i barokowych kamienic. Z dala od ciężkich oddechów i śródmiejskich tramwajów.


Z kolei by dać odpocząć zmęczonym nogom, można skorzystać z kolejki linowej wiodącej na Wrzgórze Petrin. Można - a nawet warto, ponieważ ulokowano na nim cudny Lustrzany Labirynt z krzywymi zwierciadłami.

Choć mnie największą frajdę zaserwowała mini Wieża Eiffla:



W pamięci równie mocno utkwiła mi sławetna Fontanna Krizikova.
Okazałość tę zasila ponad dwukilometrowa instalacja wodna z ok. trzema tysiącami dysz. Podświetlona 1200 reflektorami tworzy unikatowe refleksy podczas odbywających się spektakli. Dodatkowo podłączone ma 55 głośników, z jakich wydobywa się muzyka.

Uchodzi ona za najpiękniejsze połączenie wody, światła oraz dźwięku w środkowej części Europy:



I jeszcze kilka osobliwości:









Praga - moje miejsce na Ziemi...



Marzyłoby się, aby zamieszkać w takiej kamienicy...



Wieżyczka z najstarszym astronomicznym zegarem, Orlojem.
O południu złocony kur zaczyna swój śpiew, a w okienkach pojawiają się Apostołowie. Na końcu wychodzi blada Śmierć z kosą:



Stairway to heaven...

 


And The biggest music club in central Europe:



Czy też lubicie mosty ?
Spinają, Łączą, Unoszą... Scalają dwie dychotomiczne rzeczywistości nicią porozumienia.

Są zakamarki, w jakich spacerowanie zaliczam do unikalnych  --- na pewno Warszawa. A ileż podróżniczych tropów wiedzie mostami !
Obawiam się jednak, iż zeszłam na dygresyjne manowce.
Poprawiam się zatem i pośpiesznie prowadzę na Most Karola wzniesiony nad wzburzoną Wełtawą.
Należy na nim dotknąć płaskorzeźby Św. Nepomucena, która przynosi szczęście. Zaiste, banalnie ją rozpoznać po milowej kolejce chętnych z całego globu.

Poza tym... czyż istnieje adekwatniejszy zakamarek na czuły pocałunek niźli karolowy wiadukt ???:


Ciekawostkę stanowi, iż do jego budowy w XIV wieku dodano białka jajek w celu wzmocnienia konstrukcji.


Na finisz 'dzieło' anonimowego artysty/-ów (?), które tak mnie zaintrygowało w trakcie nocnego spaceru, że postanowiłam uwiecznić je na swej Cyfrówce: