03 stycznia, 2012

Przyczajony tygrys, ukryty smok...


Beautiful Chinese Music Traditional 





Tak po prawdzie miał być wypoczynek w basenie Morza Śródziemnego oraz błogie myśli o Wszystkim i o Niczym. Jednak zamiast tego były filozoficzne rozstrzygania kreacjonizmu Homo Sapiens w centrum Tajwanu.
Dawno, dawno temu bowiem wyimaginowałam sobie teorię podniebnych przeżyć, do których inni nie mają dostępu bądź odwagi. 


Moje widzenie tego zakątka sprowadza się do prób zrozumienia. Zrozumienia wypadkowej warstw, poziomów i odległości.
Wszakże dziedzictwo artystyczne będące zakorzenione w tradycji zajmuje kluczowy segment w procesie interpretowania. Ukryte idee, przekonania, ukryta kultura symboliczna - to one w dużym stopniu porządkują zachowania ludzkie w danym obrębie kulturowym.
Nie katujmy jednak ciekawości nadmiernymi dygresjami :}.



Film rozpoczynamy od potężnego placu ceremonialnego, na którym usytuowano Świątynię jak również Grobowiec Chiang Kai Shek - Memorial Hall
Stąd jego duch nadal podpatruje teraźniejsze życie niby rytualny mediator pomiędzy niebem i ziemią:



Music Pavilion przoduje dzięki wielopoziomowej konstrukcji i stożkowatych końcówkach dachu, jakie stanowią swoistą cechę tutejszej zabudowy:





Ilekroć patrzę na poniższy przemarsz, przypomina mi się oglądnięta w zeszłym miesiącu produkcja "Way Back" (z polskim akcentem zresztą), w której bohaterowie \abstrahując od kluczowej tematyki\ przemierzają rejony malowniczej Syberii poprzez złocisto-piaskową pustynię Gobi wzdłóż dawnego Szlaku Jedwabnego aż po tybetańską Lashę, gdzie dumne, białe mury Pałacu Potala rzucają cień na odległy płaskowyż.
Ach i ech... ... ...


Powróćmy jednak na wyspę:







Monument Chiang Kai-shek’a, znaczącego dla restrykcyjnej polityki kraju prezydenta
(mimo demokratycznej konstytucji jego rząd miał postać autorytarną):



Zagospodarowanie tajwańskiej przestrzeni to przede wszystkim sfera kontrastów. Tradycja w rozmaitych kolorach obok gigantycznych zabudowań neo-modernizmu
\wybaczcie, ale neologizmy są moją specjalnością ;-)/:



Nie sztuką jest widzieć, lecz WIDZIEĆ. Transfiguracja pozornej przeciętności w odurzającą scenerię.
Rodem z azjatyckiej bajki:

 








Hm... irracjonalne bywają labirynty, którymi błądzi religijny przepych i fantazja:



Najwyższa pora na samotny spacer w Ogrodzie Botanicznym. Bodajże najdłuuuższy, jaki sobie zafundowałam w mym istnieniu:













I troszkę egzotycznej fauny.
Iguana, a zaraz pod nią czerwonokrwisty (ewentualnie jak kto woli - krwistoczerwony) wąż:





Nic tak nie pozwala odkrywać czujnie strzeżonych tajemnic jak zejście w podziemia. W tym wypadku - do Metra.

Połyskliwe światło odbijające się od powierzchni innowacyjności, a przy tym rozpraszające wrogobrzmiącą ciemność:





Czymś niesamowitym jest uświadomienie sobie, że ta waza ukrywa w środku ślady jednej z pradawnych dynastii:



Z mroków wychodzimy na zewnątrz.

Oczom pokazuje się czystej postaci Futuryzm wszak ów "gospodarczy tygrys" haustami czerpie z najnowszych osiągnięć techniki przekształcając je w funkcjonalne dobra. Rzekłabym, że wręcz dokarmia się nimi bez kurtuazji:

 




I znów przemiksowanie z tradycyjną formą:





"K F C"  w alfabecie chińskim :):



Podczas wędrówki kawiarnianym balkonem mijam charakterystyczny dla kultury symbol - wielobarwnego smoka częstokroć wykorzystywanego w maszkaradach:



  

Niewiele jest rzeczy równie ekscytujących aniżeli chwile przed podróżą. Chwile, kiedy wizja jutra rozpościera wachlarz wyzwań burzących mury w psychice. Składa określone cele. 


Zdobywanie nowych horyzontów wprawia mnie w niebywale optymistyczne emocje. Dlatego decyzja o wyjeździe z zasady jest spontaniczna. Energiczne ustalanie planu, rezerwowanie biletów, pakowanie bagaży. Co poza tym mnie skłania ? Wrodzona ciekawskość, ucieczka przed stagnacją. Albo sprzyjająca prognoza pogody :-).

Której i Wam życzę !