31 stycznia, 2012

OPOWIASTKI POMORSKIE, cz. 3; Cypel-Hel.



 




... potem, w drodze do Trójmiasta, mającego stanowić clou programu, zajrzałam na inną wystawę - na Hel, najdalej wysunięty polski półwysep.  

A tam ! -> mieniąca się refleksami jasnego brązu plaża, gorętsza bardziej niż ogień i czerwieńsza bardziej niż czerwień. 
I ekspozycja, której dotąd na północy nie dane mi było podziwiać: czysty mikroklimat oraz zalotne uliczki z odrestaurowanymi pensjonacikami, zapraszającymi do środka przesadną sterylnością. 


Lecz o tym później, bo najpierw re(we)lacja z pierwszej części odwiedzin:







Mam zdjęcia, które wywołują we mnie syrenią tęsknotę - nasłoneczniony lasek, po zboczu którego przebiega ścieżka rowerowa prowadząca do Muzeum Obrony Wybrzeża



 






Muzeum eksponuje swe zbiory w punktach dawnej niemieckiej artylerii nadbrzeżnej "Schleswig Holstein":



W 1940 roku zainstalowano tutaj 3 działa kalibru 406 mm [16 cali], które były wykonane dla planowanych Pancerników typu H. Działa tego kalibru są największymi, jakie kiedykolwiek były instalowane w bateriach stacjonarnych:

 





  




   



Adres mój obecny - Instytut Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego, ulica Morska numer 2. 
To znaczy nic innego jak rozsławione Fokarium:





 


 


Tymczasem przed nami restauracja Maszoperia kreowana na domostwa rybaków (niderl. 'maatschappij' tj. 'towarzystwo') =>> jeśli nie stricte kaszubska, to na pewno serwująca coś z ducha Kaszubów; a to flądrę na węgliszku \czyli suszoną na węglu drzewnym\, a to śledzia w śmietanie z pulkami \ziemniakami w mundurkach\.

Notabene - może i tamtejsza tradycyjna kuchnia nie należy do najobfitszych, za to w Maszoperii smakosz ryb może narzekać jedynie na nadmiar oferowanych w Karcie dań ;-):









Kościół:



Schodząc z reprezentacyjnej ul. Wiejskiej i wstępując na Bałtycką, dotrzemy do Latarni znajdującej się na końcu Mierzei Helskiej. Obiekt mierzy 41,50 m.
W 1928 roku latarnię odwiedził marszałek Józef Piłsudski, co upamiętnia wmurowana w ścianę tablica:





Hmmm, jako że dzisiejsza opowieść wyszła mi nie tyle chaotycznie, co ponad wszelką przyzwoitość bez sensownego ładu & składu (co poniekąd spowodowane jest moim chorobowo-anginicznym stanem), to postanawiam zakończyć ją już teraz; wpół słowa, wpół myśli...



Wracam zatem do puszystej pościeli, a Wam Mili życzę równie miłej lektury ;).