11 września, 2021

Wyprawa w Alpy Lepontyńskie.

 

Отава Ё – 'Сумецкая Otava' Yo





Ostatnio naszła mnie dygresja na temat tego, co wzbudza u mnie największy zachwyt. Otóż - widziałam wiele krajów, wiele cudnych miejsc, ale największe uczucia wywołuje NATURA. Natura w swej czystej postaci.

Tym razem przenosimy się do najbardziej włoskiego kantonu Szwajcarii - Ticino, gdzie zewsząd słychać mowę włoską na przemian ze szwajcarską i niemiecką. 
Celem jest wyprawa w Alpy Lepontyńskie (notabene sąsiadujące z Berneńskimi, które opisywałam poprzednio). 


Punkt numer 1 to majestatyczny Wąwóz Schöllenen:









Przed dwustu laty na tym obszarze walczyli Francuzi z Rosjanami, co upamiętnia wykuty w skałach Pomnik Suworowa
Ten dwunastometrowy krzyż granitowy z dedykacją w języku rosyjskim jest hołdem dla słynnej przeprawy Korpusu generała Suwarowa z 1799 roku. 
Ponad dekadę temu odwiedził go ówczesny prezydent Rosji, Dmitrij Miedwiediew:







U podnóży znajduje się Diabelski Most spajający brzegi głębokiego na 300 metrów kanionu. 

Z tym nietypowym miejscem związana jest pewna opowiastka - najpierw jednak dobrze uzmysłowić sobie jak trudna była tutaj budowa...
Legenda opowiada o daremnych wysyłkach ludzi chcących stworzyć szlak poprzez rozległą dolinę nad wartką rzeką płynącą między pionowymi ścianami. 
W momencie desperacji, burmistrz miał wykrzyczeć: -"Tam tylko czort mógłby zbudować most !"
I wtedy... pojawił się on.
Po trzech dzionkach konstrukcja stanęła w pełnej krasie. 
Gdzie tkwił kruczek ? Ano po drugiej stronie siedział diabeł i czekał na zapłatę w postaci ludzkiej duszy. Tymczasem ludzie wysłali mu... psa. 
Wściekły czort zabił zwierzę, a następnie pochwycił kamień i cisnął nim w przęsło. 
Przęsło się zatrzęsło ;). lecz nie uległo zniszczeniu, zaś głaz spoczął nieopodal. 

Dziś nadal możemy go oglądać, a zowie się Teufelsstein (Diabli Kamień):



Rzut na wiadukt kolejowy:



Po 60-ciu latach sztorm zniszczył most zatapiając cały wąwóz, lecz po zebraniu odpowiedniej sumy (co też ma swą odrębną historię ;-}) udało się go odtworzyć.





A teraz okaz, ale motorniczy:



Punkt 2 -> bookingAndermatt, znanym ośrodku narciarskim w sercu Alp Lepontyńskich, a konkretnie w hotelu Aurora [- 140 franków za dobę od pary].

Wioskę tę zamieszkuje trochę ponad tysiąc mieszkańców. Cała reszta to miłośnicy gór oraz sportów zimowych.

Jak się okazuje, obok naszego hoteliku kręcono sceny do 3 odcinka Bonda ("Goldfinger"). 
Z tego tytułu sąsiednia Przełęcz Furka znana jest również jako Krzywa Jamesa Bonda:



Hotelowa restauracja z kominkiem pośrodku i utrzymana w drewnianym stylu zapowiada klimatyczny pobyt:





Tradycyjnie rozpoczynamy od zwiedzania:







Lokal czynny codziennie od godziny 16:59 ;-):



Jako że 16:59 zdążyła wybić, usiadamy i raczymy się kawą:









Późnym wieczorem:







W kolejnym dniu następuje punkt nr 3 to znaczy clou programu - zdobycie szczytu Pazolastock (2740 metry).
Słoneczna aura sprzyja, a termometr pokazuje przyjemne 24 stopnie Celsjusza:





Rzecz jasna, można skorzystać z wariantu "wyprawa najwolniejszym ekspresem ;) lodowcowym", jako że relacja Matternhorn - Gotthard Bahn oferuje kilka godzin epickich krajobrazów:



Ewentualnie wybrać "wyprawę Koleją Linową", aczkolwiek cóż to za wyprawa, jeśli człowiek osobiście nie odczuje zrobionych ponad 35 tys. kroków jednego dnia ;):



W Alpy jedzie się po spokój. Po wyciszenie lub po to, by wpatrywać się w przepastne zielenie:







Czasem -dla dychotomii- tubylcy ze zdziwionymi mordkami wpatrują się w nas:



Naturalnie, są i pasące się milki - całe stada milek !:









Jezioro Oberalpsee - rarytas nie tylko dla oczu, ale i dla wędkarzy lubiących łowić pstrągi:









Przystanek na obiad. 
Oprócz pensjonatów z restauracjami Latarnia:





Pstryki z dalszej wędrówki:















Grań Pazolastock w masywie Gottharda


Pod szczytem przez lata mieścił się koszar Armii Szwajcarskiej. Po roku 1920 wzdłuż grani utworzono tzw "linię obrony piechoty". 

Po dziś dzień gdzie nie gdzie można trafić na okopy oraz pozostałości murów [szczególnie na zachodniej stronie].



Po siedemnastej wierzchołki zaczynają spowijać mgły toteż pora na zejście:







Dziś pisząc to moje wspomnienia jawią się już niczym majaki z powyższego kadru. Fatamorgany. 
Ale dzięki emocjom, uniesieniom nad NATURĄ, zachowam je na zawsze.

Dobrej Nocy !