THE TEMPER TRAP - 'Love Lost'
Czasami czujemy, że musimy udać się na wyprawę. Coś w rodzaju kategorycznego imperatywu. Bezsensu z tym walczyć na logiczne argumenty. Trzeba dopić kawę z pianką, wstać z antycznego krzesła i wyruszyć. Wyruszyć przez drzwi szafy własnych obaw, ograniczeń i wyobraźni.
I otóż to !
I w moim przypadku stało się, co stać się miało - Zefir przywiał mnie na stronę Bloggera, w rezultacie czego założyłam własny Fotodziennik. Fotodziennik melancholijny, a czasem z lekka humorystyczny.
Dziennik dotyczący mojej pasji, jaką jest fotografowanie podróży - tych dalekich, podniebnych i tych bliższych.
Ażeby nikt się za bardzo nie znudził, zaś niektórzy może nawet gęby rozdziawili ze zdziwienia ;).
Na lepsze zapoznanie może tak po krótce o sobie:
-
jak na prawdziwego podróżnika nie przystało panicznie boję się
wszelakiej maści robactwa i owadztwa. Potrafię o 4 rano zbudzić krzykiem
(WRZASKIEM !!!) telefonu rozespanego Lubego, że w pokoju lata komar...ek. A
potem przywdziać maskę niewiniątka tudzież Konana Barbarzyńcy, że i tak
sama dałabym z komarkiem radę.
-
nadmierna perfekcjonistka prawdopodobnie bez opcji na wyleczenie. Obawiam się
prostolinijności każdej litery, gruboziarnistość kropek czy idealnego zarysu
mych pytajników.
- bywam cholernie praktyczna. I niepraktyczna. Czasem gubię części ciała -> ręce, nogi, głowę... ;-)
To byłoby na tyle z moich 3 grzechów kardynalnych, bajeczkę dokończę następnym razem.