11 września, 2011

Kamienny digart o Kamieniołomie.


SECRET GARDEN - 'Nocturne'




Trochę przepadłam w eterze, lecz w wakacje żyję w permanentnym niedoczasie, zaś spontaniczne podróże i szalone koncepty pozbawiają mnie dostępu do szklanego ekranu ;).
Nade wszystko jednak - praca. Praca, pRaCa, PRACA. Przy czym najkomiczniejsze jest to, że sama jestem swoją pracodawczynią ;-].


___

Długo rozmyślałam zeskakując z filozoficznej huśtawki, o czym by napisać w tym poście. Ale, jako że mimo wybicia daty 11.09., za oknem gorąc leje się z niebieskiego widnokręgu, będzie świetliście i zielono-żółciście.

A mianowicie - grillowy ;-> wypad do Kamieniołomu w podbielskiej wsi o wdzięcznej nazwie Kozy.


___
Wymieniona odkrywka kruszywa powstała w 1910 za sprawą ówczesnego właściciela ziemskiego, Mariana Czecza. Zainwestowano pokaźne kwoty w urządzenia mechaniczne typu tłuczarki, taśmociągi, silosy i maszyny wyładowcze. Zatrzymanie wydobycia nastąpiło w r. 1994, co wiązało się z osiągnięciem granic złoża oraz brakiem możliwości powiększenia terenu eksploatacji.

Obecnie są to obszary rekreacyjne. Półki skalne po byłych urobiskach bądź widoczne warstwy geologiczne stanowią pionierską lekcję geografii.


Na zaczątek taki minimalistyczny obrazek:



Hm, zatem cóż mi pozostało ?
Mogę wyłącznie notować, ilustrować, podglądać w zdumieniu, w niedowierzaniu - cudownie leśne rinascimento:
 

 
Zwiewnie i kwitnąco, jakiś magiczny czar 'pomiędzy'; jak gdyby w zawieszeniu między latem a latem.
Najlepiej chyba wybrać się na długoterminowy spacer... najlepiej w soczystą przeszłość.

Kopalniane zbocza:

 




Zbliżamy się do warstw ościennych Kamieniołomu:





Nie widać tego na fotce, lecz za tymi urwiskami rozpościera się jedynie nieograniczona bezdeń:



Poruszając się dzikimi ścieżkami można dotrzeć na Szlak Papieski, przełęcz U Panienki albo do Rezerwatu Zasolnica z ruinami osadnictwa łużyckiego sprzed 1000 lat p.n.e.

My tymczasem zmierzamy nad staw, do którego prowadzą efektowne latorośle:







Centralna str. dawnego wyrobiska w pełnej krasie:



Widoki z wierzchołka.
Wątła tafla wody odpoczywa wśród krzewiastych półcieni:



Dal więzi inną jeszcze scenerię => mikro-domki o białawych hełmach:



Powykręcany korzeń Trwania, niezliczone przepaści i statyczne uniesienie:









W kolekcji posiadam sporo fotografii z zachodów słońca, którymi pewnie nigdy nie zdążę się podzielić.
Te jednak koniecznie musicie obejrzeć:

 






Odrobina Afryki.
Tutaj również nie będę gasić światła, przyciemnię je tylko nieznacznie:





Prawda, że pięknie ?




05 września, 2011

Jarmarki Bożonarodzeniowe. Wiedeń nocą.



 



I znowóż na deser Wiedeń
Bo pomyślałam, że można by pokazać go jeszcze inaczej - w nocy. W czarnej sukience ciszy. Lub naprzemiennie -> w świetlanej osłonie z lamp.


Przekornie rozpoczniemy od tej drugiej.
Nigdy bowiem tamtejsza jasność nie jest tak intensywna jak podczas świąt, gdy nad ulicami wiszą sufity utworzone z ferii drobnych lampionów.
Ciężkawe żyrandole blasków zdają się opadać niżej, niżej i niżej... 
Raz za czas tylko płatki śniegu rozdzierają zasłonę chmur, po czym ukazuje się obojętny bezkres nieba:








Prawie jak w Tokio ;):

 


Już po pierwszych chwilach ma się odczucie, iż to jakieś kuriozum - i rzeczywiście !

Bo choć przyjemnie było onegdaj chadzać dróżkami surrealistycznego le hasard objectif, jest to już pokryta kurzem prehistoria i wieeeleee pokoleń przeszło od owego czasu przez majestatyczne pejzaże ujęte w postmodernistyczne nadbrzeża:



 

Cesarski Pałac doskonale wkomponuje się w nurt austriackiego 'Gesamtkunstwerk' tj. sztuki całościowej, w jakiej artysta prócz "obudowy" projektuje estetykę sal tworząc z elementów malarstwa ściennego, boazerii, umeblowania, kutych balustrad bądź części dekoratorskich jednostajny komplet. 
Olśniewający !:

 




Parlament na wzór greckiego Panteonu ze zdobioną attyką, wsparty na filarach -> konstrukcji tak ochoczo wykorzystywanej przez mężów Antyku, która pojawia się tutaj w niespotykanie oddanej kopii: 

 


I jedna z licznych bram: 



Elegancki fason Katedry w zestawieniu z nieregularnym odcieniem kamienia.
Mury bez makijażu nie udają teatralnych dekoracji, ich faktury są chropowate, niejednolite, nie-nudne:



Kto zgadnie, gdzie udamy się na następnej fotografii ? W prawo czy w lewo ?

Czy za głosem rozumu, ratio, w stronę dobrobytu lub też w stronę współczucia ?

Albo >nie wdając się w teologiczne dysputy, bo i po co zresztą< będziemy zmierzać prosto, gdzie w Kościele Św. Piotra puste przestrzenie, wytrawność Baroku i wybielone cegły [?]:







Czy może tam, gdzie rządzi kolor, krzyk oraz choinkowe ornamenty we wszystkich odcieniach palety ?:
 




Oto zagadka zaiste irracjonalna.

A którą wersję Wy wybralibyście ?

Chętnie poznałabym Waszą decyzję, ale... i tak będziemy musieli podążać moją trasą ;-).



Nieopodal Ratusza co roku wydziela się teren, na którym rozgrywają się huczne Jarmarki
Gęsta woń grzanych win unosi się i miksuje w siarczystym, grudniowym powietrzu:



Niżej pokazy taneczne z płonącymi pochodniami:



I znowu ucieczka od bombastycznego zgiełku.

Owalne sklepienia i geometryczne ciosania nadają architekturze wiedeńskiej prawdziwego szyku
[--> dopiero przeglądając te zdjęcia zdałam sobie sprawę, do jakiego stopnia są to spójne, mistrzowskie kompozycje].

Istny wir figur i brył:





Podcienie.

Widziałam sporo urzekających portretów przypór, przy jakich moje bledną albo całkiem giną - z jednym tylko wyjątkiem /już wiem, że w owym ujęciu odkryłam nową, włoską twarz Austrii/:

 

 
Podświetlony gmach Opery.  

Na jezdniach nawet o północy panuje nieokraszony ferwor:



 




Oraz sylwestrowe sztuczne ognie: