06 lipca, 2012

Czeski NeoRenesans.







Wiem. Ponownie architektura.

ALE - 
jako że W. 'porwał' mnie na romantyczną niedzielę do romantycznej Opavy...



... gdzie w akompaniamencie romantycznej aury razem z mym kompaktowym aparatem patrzyliśmy na jasne barwy życia - nie mogę o tym nie wspomnieć. Szczególnie, iż Opava to moja nowo odkryta, mała perełka na czesko-morawskim Płaskowyżu Głubczyckim. Perełka, bo praktycznie każdy budynek zachował się w nienaruszonym stanie. A mała, bo koncentruje cuda na niewielkim obszarze, dzięki czemu miasto zyskuje wyjątkowego klimatu.


(...)
Zatem było patrzenie, widzenie, było chełpliwe wyczekiwanie i uważność.

Najpierw na główny plac z Wieżą Hláska z trzema dzwonami [1618 r.], wkomponowaną w neorenesansowy gmach Urzędu Miejskiego:



Onegdaj wieża była drewniana stanowiąc najstarsze centrum handlowe w miasteczku. Pod nią znajdował się szereg izb, które służyły do magazynowania towarów. Koło wieży stała miejska waga oraz stragany piekarskie. Z wieżycy przestrzegano ludność przed pożarami, obwieszczano początki targów czy uroczystych wieców do czasu, kiedy zniszczyła ją ogromna wichura:



Potem przenieśliśmy "patrzenie" na renesansowy Teatr Śląski z lat 1882-83 
(sam teatr założono prawie 8 dziesięcioleci wcześniej):



Okalający go ciekawy Rynek, zadbana tzw mała architektura, a także deptaki bez aut, za to usłane palmami - to wszystko czyni Opavę miejscem ze wszech miar godnym polecenia:



I chyba najpiękniejsza z opavskich kamienic - z uniesionym czołem, wytworna jak Dwór.
Ma twarz z blado-różowego betonu zapisaną piktograficznymi wykończeniami opowiadającymi o bogatych mieszczanach, jacy tutaj zamieszkiwali; opowiada o rzemieślnikach, którzy pierwsi potrafili stapiać metale i o kobietach zdobiących fasady okien misternymi wstęgami ornamentu. 
Ma fenomenalny wystrój.
I milczy - jak milczą tamci, o których wiemy w dużej mierze jedynie z domysłów:



Zostawiam "moją" kamienicę i kroczę dalej -- kroczę zobaczyć, cóż kryje się za najbliższym rogiem.

A kryje się Pałac Bluchera.
Ten barokowy budynek z fasadą bogato udekorowaną stiukiem powstał w l. 30-tych XVIII wieku na miejscu domu szlacheckiego, należącego do Tworkowskich. Następnie pałac był w posiadaniu Blüchera, wnuka zwycięzcy nad Napoleonem w bitwie pod Waterloo:



A dalej...









Pora przekonać się, gdzie mnie powiodła kolejna, zygzakowata uliczka...

... tak, tak... przed Kościół Św. Ducha o fantazyjnym, zbarokizowanym kroju, wybudowany przed 1269. 
W jego krypcie zostali złożeni książęta z dynastii Przemyślidów. Przypuszcza się również, że w 1636 roku pochowano w nim polskiego alchemika, Michała Sędziwoja:



 


I ja jako dzielna turystka (niedzielna ;-):



Cytując fragment z Czapskiego - "Musimy mieć sierp w ręku, żeby wycinać to, co zbyteczne ze słów i konwersacji, superflu des paroles et des conversations. Jakżebym potrzebował tego sierpa we wszystkim, co robię i mówię", obieram warstwa po warstwie to, co chciałam powiedzieć, skreślam, przycinam, obrabiam. Udoskonalam.

Ale jeszcze nie jestem gotowa, żeby zamilknąć. Jeszcze widzę w tym monologu jakąś kontemplację.


Zwłaszcza, że naprzeciw kościoła mieści się następny pałac - Pałac Sobaka
To pałacyk z mansardowym ryzalitem i kolumnowym rzeźbionym portalem, który dźwiga balkon z przepiękną kutą kratą, wykonaną w stylu rokokowym.
 
Rytm równolegle rozłożonych okiennic. Wzory, arkadki, gzymsy.
Alfabet z kamienia i trwania:



Masywne mury + okna niczym przerywniki -> Śląskie Muzeum Ziemskie.

Neorenesans można podziwiać i na tej symetrycznej budowli, zwieńczonej brunatną kopułą. Została ona zaprojektowana przez wiedeńskich budowniczych w latach 1893-1895:

 




A oto dowód, że wszystko potrafi ze sobą koegzystować: piękno i zło. Egzotyka i technika:



Park Wolności jest jednym z najmłodszych parków. 
W połowie XX wieku ustawiono w nim Fontannę z rzeźbą kobiety. Autorem rzeźby, którą nazwano Alegoria Opawy, jest Vincenc Havel.
Nieco wcześniej powstał tu Pawilon Muzyczny (to ta okrągła antresola w tyle) będący darem od Towarzystwa Miłośników Przyrody:



I tak wyglądają moje teksty po tym, jak najpierw wycięłam "wszystko, co zbyteczne ze słów i konwersacji", co zrodziło malowniczą kartkę, która prześladowała mnie przez ostatnie dni. Musicie mi wybaczyć, wyćwiczyć się w stoicyzmie ! 

A poważnie: chciałabym zapisywać wszystko; wszystkie rzadkie, dobre widzenia. Nieopisane - znika. Dematerializuje się, blaknie. Dlatego naiwnie chciałabym zatrzymać moment. 
To chyba pozytywna koncepcja ? ;)


A tymczasem... tymczasem staram się uporządkować zdjęcia do następnego sprawozdania - dotyczącego zabytkowej Ostravy, jaką mogłam pozwiedzać dobę później.  
Póki co nie mam wyobrażenia jak to będzie wyglądać; 
na razie wychodzę zza łukowatych kolumn, a moją uwagę przykuwa strzelista świątynia w kolorze wyblakłej ohry oraz beżu... ... ....