ALE -
jako że W. 'porwał' mnie na romantyczną niedzielę do romantycznej Opavy...
... gdzie w akompaniamencie romantycznej aury razem z mym kompaktowym aparatem patrzyliśmy na jasne barwy życia - nie mogę o tym nie wspomnieć. Szczególnie, iż Opava to moja nowo odkryta, mała perełka na czesko-morawskim Płaskowyżu Głubczyckim. Perełka, bo praktycznie każdy budynek zachował się w nienaruszonym stanie. A mała, bo koncentruje cuda na niewielkim obszarze, dzięki czemu miasto zyskuje wyjątkowego klimatu.
(...)
Zatem było patrzenie, widzenie, było chełpliwe wyczekiwanie i uważność.
Zatem było patrzenie, widzenie, było chełpliwe wyczekiwanie i uważność.
Najpierw na główny plac z Wieżą Hláska z trzema dzwonami [1618 r.], wkomponowaną w neorenesansowy gmach Urzędu Miejskiego:
Onegdaj wieża była drewniana stanowiąc najstarsze
centrum handlowe w miasteczku. Pod nią znajdował się szereg izb,
które służyły do magazynowania towarów.
Koło wieży stała miejska waga oraz stragany piekarskie. Z wieżycy przestrzegano ludność przed pożarami, obwieszczano początki
targów czy uroczystych wieców do czasu, kiedy zniszczyła ją ogromna wichura:
Potem przenieśliśmy "patrzenie" na renesansowy Teatr Śląski z lat 1882-83
Okalający go ciekawy Rynek, zadbana tzw „mała architektura”, a także deptaki bez aut, za to usłane palmami - to wszystko czyni Opavę miejscem ze wszech miar godnym polecenia:
I chyba najpiękniejsza z opavskich kamienic - z uniesionym czołem, wytworna jak Dwór.
Ma twarz z
blado-różowego betonu zapisaną piktograficznymi wykończeniami opowiadającymi o bogatych mieszczanach, jacy tutaj zamieszkiwali; opowiada o
rzemieślnikach, którzy pierwsi potrafili stapiać metale i o kobietach zdobiących fasady okien misternymi wstęgami ornamentu.
Ma fenomenalny wystrój.
I milczy - jak milczą tamci, o których wiemy w dużej mierze jedynie z domysłów:
I milczy - jak milczą tamci, o których wiemy w dużej mierze jedynie z domysłów:
Zostawiam "moją" kamienicę i kroczę dalej -- kroczę
zobaczyć, cóż kryje się za najbliższym rogiem.
A kryje się Pałac Bluchera.
Ten barokowy budynek z fasadą bogato
udekorowaną stiukiem powstał w l. 30-tych XVIII
wieku na miejscu domu szlacheckiego, należącego do Tworkowskich. Następnie pałac był w posiadaniu Blüchera, wnuka zwycięzcy nad Napoleonem w bitwie pod
Waterloo:
Pora przekonać się,
gdzie mnie powiodła kolejna, zygzakowata uliczka...
... tak, tak... przed Kościół Św. Ducha o fantazyjnym, zbarokizowanym kroju, wybudowany przed 1269.
W jego krypcie zostali złożeni książęta z dynastii Przemyślidów. Przypuszcza się również, że w 1636 roku pochowano w nim polskiego alchemika, Michała Sędziwoja:
I ja jako dzielna turystka (niedzielna ;-):
Cytując fragment z Czapskiego - "Musimy mieć
sierp w ręku, żeby wycinać to, co zbyteczne ze słów i konwersacji, superflu des paroles et des conversations. Jakżebym potrzebował tego sierpa we wszystkim, co robię i mówię", obieram warstwa po warstwie to, co
chciałam powiedzieć, skreślam, przycinam, obrabiam. Udoskonalam.
Ale jeszcze nie jestem gotowa, żeby zamilknąć. Jeszcze widzę w tym monologu jakąś kontemplację.
Zwłaszcza, że naprzeciw kościoła mieści się następny pałac - Pałac Sobaka.
To pałacyk z mansardowym ryzalitem i kolumnowym rzeźbionym portalem, który
dźwiga balkon z przepiękną kutą kratą, wykonaną w stylu rokokowym.
Neorenesans można podziwiać i na tej symetrycznej budowli, zwieńczonej brunatną kopułą. Została ona zaprojektowana przez wiedeńskich budowniczych w latach 1893-1895:
Park Wolności jest jednym z najmłodszych parków.
W połowie XX wieku ustawiono w nim Fontannę z rzeźbą kobiety.
Autorem rzeźby, którą nazwano Alegoria Opawy, jest Vincenc
Havel.
Nieco wcześniej powstał tu Pawilon Muzyczny (to ta okrągła antresola w tyle) będący darem od Towarzystwa Miłośników Przyrody:
Nieco wcześniej powstał tu Pawilon Muzyczny (to ta okrągła antresola w tyle) będący darem od Towarzystwa Miłośników Przyrody:
I tak wyglądają moje teksty po tym, jak najpierw wycięłam "wszystko, co
zbyteczne ze słów i konwersacji", co zrodziło malowniczą kartkę, która
prześladowała mnie przez ostatnie dni. Musicie mi wybaczyć, wyćwiczyć się w stoicyzmie !
A poważnie:
chciałabym zapisywać wszystko; wszystkie rzadkie, dobre widzenia. Nieopisane - znika. Dematerializuje się, blaknie. Dlatego naiwnie chciałabym zatrzymać moment.
To chyba pozytywna koncepcja ? ;)
A tymczasem... tymczasem staram
się uporządkować zdjęcia do następnego sprawozdania - dotyczącego zabytkowej Ostravy, jaką mogłam pozwiedzać dobę później.
Póki co nie mam wyobrażenia jak to będzie wyglądać;
na razie wychodzę zza łukowatych kolumn, a moją
uwagę przykuwa strzelista świątynia w kolorze wyblakłej ohry oraz beżu... ... ....