Z wolna skradają się moje najulubieńsze z ulubionych, wiosenne wypady, jako że osuwanie zimowej kurtyny nie tylko w teorii, ale i w praktyce dobiega kresu.
Nadchodzi wiosna. Wiosna, WIOSNA, WIOSNAAA...
Zamiast budzika rano budzi mnie słowicza opera, a atmosferyczne wyże miło łechcą policzki...
Nadchodzi wiosna. Wiosna, WIOSNA, WIOSNAAA...
Zamiast budzika rano budzi mnie słowicza opera, a atmosferyczne wyże miło łechcą policzki...
- z takimi oto pozytywnymi myślami wędrując szlakiem zamiłowań
beskidzkich paralotniarzy natknęłam się na
położoną 761 m nad poziomem morza Górę Żar, zalaną od stóp jeziorem.
O Żarze wspominałam już z okazji tagu dot. Międzybrodzia.
Przypomnę tylko, że na całym Podbeskidziu kojarzy się on przede wszystkim ze sportami -> prężnie rozwija Ośrodek Narciarski jak i Lotnisko Szybowcowe.
By dokonać bardziej precyzyjnych oględzin, na zwiedzanie najlepiej przeznaczyć co najmniej
pół dnia, które to z pewnością będzie wypełnione sowitymi doznaniami.
A teraz przedstawię mego wiernego towarzysza podróży
Od jedenastu lat na szczyt można wjechać Koleją linowo-terenową, co też uczyniliśmy
(dam sobie rękę uciąć, że w przedziale jechała z nami wokalistka Urszula, adekwatnie zakamuflowana szalem i okularami przeciwsłonecznymi ;-)):
Stacja Meteo.
Tym razem widoczność spowita oparami, choć dla mnie to nie problem, bo nawet we mgłach widzę fotograficzny potencjał ;-}:
Po przyjemności jazdy następuje przyjemność napawania się herbatą z rumem na ostrym, zacinającym powietrzu. Najlepiej smakującą w środku tygodnia, gdy brak rozpanoszonych tabunów turystów; gdy brak rozbieganych dzieci:
Jednak najpiękniejsze doznania zaczynają się na wierzchołku, gdzie napęczniały tlen przebija pofałdowane dywany stoliw o niezrównanej
urodzie:
Od prawej zbiornik Elektrowni Szczytowo-Pompowej.
Oddany do użytku w 1979, w najgłębszym punkcie
mieści 28 metrów wody. Zabezpieczony kilkoma warstwami asfaltu przełożonymi żelbetem.
Porośnięte wały:
Chyba najbardziej atrakcyjną metodą zobaczenia tej części jest... powrót spacerem ;).
Czterdziestominutowe zejście nader relaksujące, bo dzięki Zakazowi Wjazdu osobówkom nie przeszkadza nam warkot silników ni odurzające spaliny.
Zanim jednak zagłębimy się między zbocza, mijamy przepaść, której niestety zdjęcie nie zarejestrowało.
Następnie wkraczamy na malunkową wyżynę Beskidu Małego:
Żegna nas drewniana Kapliczka: