Jak wiadomo, sesja poślubna odbyła się 15 października 2014 roku pańskiego w tej oto zaczarowanej krainie.
Kim byli świadkowie ? Kto był fotografem ?? I dlaczego akurat tutaj ???
Poniższy post winien rozwiązać tę łamigłówkę...
Pójdźmy zatem za wewnętrznym głosem, który prowadzi do świata baśni, czarów i leśnych skrzatów...
Niebo niedzielne.
A skoro i ogrody, to czego nie może zabraknąć ? Oczywiście Altany !
Letnimi rankami poprzez poręcze zaglądają tu ostróżki, rudbekie i malwy:
Nudna prowincjo, dlaczego tylko w lato uraczasz takimi barwami ?:
Przyjemnie jest usiąść z książką w ręku w "pomieszczeniu" ze scenerią, gdzie korytarze zielenią się od kaliny.
Czas na Nowe Ogrody.
Dla kogo deser ?
Kawiarnia, a w niej landrynkowe lizaki, bańki jarmarczne i baloniki...
Po drodze ściany hortensji, róż, powojników, wysokie trzciny...
To w 1979 roku właściciel obiektu, Bronisław
Kapias, postanowił podzielić się swoją pasją i na niewielkim
goczałkowickim skrawku zaczął sadzić rośliny stopniowo wprowadzając
architekturę założeniową:
Przenosimy się o sto lat wstecz -> w Zagrodę Chłopską.
Na trawniku kwitną mlecze, koniczyny, zioła... Strach na wróble odstrasza ptaki w warzywniku, żaby wskakują
do "kaczoka", a bocianie gniazdo tęskni za swym domownikiem. Na sznurze gospodyni zawiesiła pranie, zaś na płocie schną dzbany
i wiklinowe koszyki:
Romantyczny wychodek ;):
Kapiasowie inwestują w nieustanny rozrost.
Najnowszy nabytek to Patio Włoskie.
Lazurowe plamy dzrzwi i okiennic na jasno-brudno-łososiowej cegle, a z przodu staroogrodowa studnia.
Chciałoby się na całą nadchodzącą zimę zatrzymać te widoki:
Spośród antycznych waz wyrastają krzewostany uginające się od bulw kwiatowych, pachnących konfiturami. Są niczym brzęczący ul - na każdym kwiecie roi się i bzyczy. A przy tym są tak efemeryczne wszak starczy odrobinę mocniejszego słońca, krótkie deszczobicie i z doskonałych obrazów zostaje sterta pożółkłych płatków:
Takowe ilustracje najlepiej oglądać w porze kwitnienia -jako terapia szokowa kolorem.
Fotografując "Domek Hobbita" -bo tak go ochrzciliśmy- postanowiłam pominąć nieistotne elementy naszej opowiastki - czyli usunąć z pola widzenia przypadkowych kadrowiczów.
Zakątek Japoński:
Z zasady bywa on ubogi w zieleń: dominują sosny jako symbole długowieczności, klony, berberysy, cyprysiki,
miłorzęby i azalie, wśród których można pomedytować. Brak też trawnika -
powierzchnia wysypana jest żwirkiem, a ścieżki prowadzi się pod kątem
prostym:
Kapiasowie inwestują w nieustanny rozrost.
Najnowszy nabytek to Patio Włoskie.
Lazurowe plamy dzrzwi i okiennic na jasno-brudno-łososiowej cegle, a z przodu staroogrodowa studnia.
Chciałoby się na całą nadchodzącą zimę zatrzymać te widoki:
Winnica.
Epilog:
Proszę Państwa, proszę mi tylko nie traktować niniejszych ujęć serio !
Są landrynkowe, w ogóle nie skadrowane i tyć zamglone (przynajmniej tak to się wtedy prezentowało - chyba, że ktoś posiada świeższe info-widokówki ?).
Choć jednocześnie jest to sztuka gimnastykowania ciała w celu sfotografowania krainy w taki sposób, ażeby uniknąć rzeszy przeciwsłonecznych okularów, pomarańczowych parasolek czy rozpływających się lodów. Tak, by ogród obrazował ogród - bez zbędnej deformacji i dezinformacji.
Do zaś Kochani !
Do zaś Kochani !