Pogodna sobota i bardzo spontaniczny wypad do Stuttgartu po porannym Kursie z języka niemieckiego.
Powód ? - zachwycić się wyczynami inżynierii motoryzacyjnej i zobaczyć owiane sławą Muzeum Mercedes-Benz.
Na wyznaczone miejsce przybywamy w samo południe.
Mym oczom ukazuje się kolista, designiarska budowla.
Zaprojektowana przez Holendra Bena van Berkela liczy sobie 9 kondygnacji oraz sąsiaduje z Fabryką marki, Stadionem Arena Mercedes-Benz i.. konkurentem branżowym czyli Muzeum Porsche ;):
Dzięki oszklonym ścianom widać Tor Testowy, boiska do gry i namiastkę stuttgarckich ulic:
Bilet całodzienny w cenie 8 E. W gratisie smycz z firmowym logo.
Podróż - bo tak można nazwać spotkanie z owym muzeum - rozpoczyna się już w
futurystycznej windzie, która wwozi nas na ostatnie piętro symulując po drodze odgłosy pracy Diesla.
Stamtąd prowadzą nas w dół dwa szlaki, wzdłuż których ustawiono ponad 1500 eksponatów, a także plansze informacyjne poświęcone 125-letniej historii Mercedesa
[możecie o niej poczytać pod tym adresem].
Poziom najwyższy zabiera nas do epoki powozów i karet:
Produkcja silników do samolotów wysyłanych na front II wojny światowej:
Rower oczywiście też ma swój zasłużony podest w dziejach motoryzacji ;):
Era komunikacji miejskiej:
Ten egzemplarz został skonstruowany na specjalne zamówienie do Monako:
Cadillaki, limuzyny...
I pojazdy specjalistyczne typu Karetka Pogotowia Medycznego:
Electric Drive - samochód elektryczny:
Tutaj w transparentny sposób przedstawiono idee sportów wyścigowych:
Nieco interaktywnej zabawy - Symulator jazdy:
I kosmiczny formi-futuryzm:
Schodząc po schodach na parter mamy do czynienia z autami najbardziej nowoczesnymi, usadowionymi na wysokich platformach:
Moim faworytem okazuje się turkusowy sedan z całkowicie przeszklonym dachem.
Perfekcja w każdym calu & detalu:
Zerknijmy jeszcze na jeden z ciekawszych prototypów skrywających blask i potencjał za witryną: