03 lutego, 2020

POŁUDNIE: W stolicy ogrodów.




Nowoczesne Funchal rozciąga się wzdłuż południowej zatoki i wspina na okoliczne wzgórza okalające ją niczym widownia w starożytnym Amfiteatrze.
Potocznie zwane Miastem-Ogrodem, a to z racji tego, iż od reszty spalonych słońcem rejonów odróżnia je feria zieleni.

Oficjalna nazwa wyłoniła się z portugalskiego funcho oznaczającego nic innego jak "koper włoski" ;). Owo aromatyczne zioło obficie porastało tutejsze ziemie zanim w połowie XV wieku zaczęto je kolonizować. 

Funchal dzięki swemu położeniu stało się istotnym węzłem portowym.
W trakcie podróży do Nowego Świata przybijały doń statki angielskie, hiszpańskie oraz flamandzkie.
Prócz trzciny cukrowej hurtowo eksportowano wino -> wynalezienie trunku wprawdzie było przypadkowe, ale przerodziło się w handlowy must have

Obecnie stolicę Madery zamieszkuje 111 tys. mieszkańców, co stanowi ponad 40% tubylczej ludności.
Aureolę metropolii tworzą quintas czyli luksusowe, kolonialne hacjendy z ukwieconymi tarasami:
















Wu ... prawie jak Cejrowski ;-P:



Na początek zaliczamy trzygodzinny rejs katamaranem, w trakcie którego podpatrujemy nurkujące delfiny oraz wieloryby.

Co ciekawe, jeden ze statków rejsowych stanowi replikę flagowego okrętu Krzysztofa Kolumba "Santa Maria":







Chodząc po starej części natykamy się na Bank z finezyjnie ozdobionym wejściem oraz rzeźbę odkrywcy wyspy, jaki w znacznym stopniu przyczynił się do rozwoju Madery. Pamięć o zasługach Zarco stawia go w gronie najwybitniejszych osobistości:



Z prawej strony pręży lico najbardziej powszechny obiekt sakralny czyli Katedra Sé w stylu manuelińskim, łączącym gotyk z elementami mauretańsko-orientalnymi.

Wybudowana została ponad 500 lat temu z inicjatywy króla Manuela I Szczęśliwego. 
Zewnętrzne, bazaltowe wykończenie raczej nie zachwyca (a być może widziałam już zbyt wiele katedr włoskich i francuskich...?...), natomiast wnętrza niestety nie opiszę, bo kościół zamykany jest podczas sjesty:





Obok Pomnik Jana Pawła II wzniesiony na cześć wizyty w roku 1991:



Miejscowy folklor uosabia bazar Mercado dos Lavradores.

Apetycznie wyeksponowane, misternie poukładane piramidy suszonych kwiatów, owoców i warzyw. Warto posmakować rozmaite krzyżówki typu ananaso-banan (tj jadalne owoce figusa), smoczy owoc czy dziesiątki odmian marakui. Trzeba jednak uważać, ponieważ ceny do niskich nie należą, a zakupione nie smakują już tak słodko jak uprzednio degustowane.
Nas obsługiwał pan, który -jak się okazało- nieźle włada polszczyzną.
Na widok mego wysokiego męża wyartykułował; "- O, Lewandowski !" ;-):


Z rana producenci rozstawiają również targ rybny, gdzie można obejrzeć krojenie tuńczyka lub nabyć espadę wyciąganą z około 1000 metrowych głębin [co sprawia, że przy połowie ciśnienie na tych głębokościach po prostu ją patroszy, a co za tym idzie - wyciągana jest już martwa].




Cofając się trafiamy na Pałac Świętego Wawrzyńca.

Palácio de São Lourenço bronił portu od XVI-wiecza.
Dzisiaj odkrywa przed rządnymi wrażeń imponujące zbiory militariów wszak nadal urzędują w nim przedstawiciele rządu centralnego Portugalii:



Prócz śnieżnobiałej farby uwagę przykuwają kunsztowne wykończenia manierystyczne:







W między czasie pewien miły przewodnik zawozi nas w iście magiczny punkt widokowy, tak często wykorzystywany na maderskich pocztówkach:








Potem w przydrożnym sklepiku z pamiątkami zaopatruję się w magnesy i maty kuchenne dokładnie z tym krajowidokiem.



Idąc nadmorską Promenadą w dzielnicy Lido nie sposób nie zauważyć jaskrawo-żółtego kasztelu. To Forteca Św. Jana Chrzciciela, São Tiago

Dlaczego w ogóle tu powstała ? 
Otóż w wieku 16-tym Funchal uchodziło za łakomy kąsek dla wszelkiej maści piratów. Z tego właśnie powodu władca rozporządził budowę systemu fortyfikacji obronnych. 
W późniejszych wiekach kompleksu używali Brytyjczycy tudzież armia portugalska. 
Aktualnie mieści w sobie Galerię Sztuki Współczesnej:









Tym razem na obiad kotlet drobiowy z kawałkami ananasa, melona i kiwi. 
Dopełnienie stanowią słodkie ziemniaki, pomidory i soczewica ze smażonymi kostkami polenty:



Nieopodal mariny prosperuje Museum CR7 Christiano Ronaldo.
Najbardziej popularna trzy metrowa statuetka to w moim mniemaniu groteska wszak w niczym nie przypomina oryginału:







Vis a vis Muzeum stacjonuje statek USS Gravely \DDG 107\.
Ów amerykański niszczyciel rakietowy został skonstruowany w stanie Mississippi.
W ramach trzeciej tury relokacji operuje z ramienia NATO strzegąc pokoju na wodach Atlantyku:




Czas najwyższy na Daiquiri
(czyli ubóstwiany przeze mnie drink na bazie białego rumu, cukru-pudru i limonki):



... jak widać na jednym się nie skończyło... ;-)


Co ciekawe, klamki od Toalet w tym lokalu tworzą mosiężne... uściski dłoni Ronaldo ;-).


Jeszcze rzut szklanym okiem na nabrzeże: