'Chodzić własnymi drogami nawet po obcych lądach...'
Fotoblog o podróżach; o odkrywaniu piękna w 'niepięknie', o zapachach historii i barwach architektury.
Ale i o poszukiwaniu na proscenium świata własnego "więcej", które wyraża się w codziennym życiu i jego akapitach.
Zaplątałam się Tam w niedzielne popołudnie i zostałam na trzy godziny... Czy muszę pisać, gdzie leży Tam ? ;) No dobrze... leży w skrzynce z wyobraźnią, we wspominkach ;)...
+++
Tym razem będzie o prześwitach wiosny, o wędrówce wzdłuż pochylających się krzewów, suchych jeszcze w mgnieniu słońca. Wreszcie o zaczarowanych ulach, o drzewie z oczami i o glinianych dzwonkach wieszanych na konarach - niekoniecznie w tej samej kolejności ;).
Owo Tam znajduje się w maleńkiej wiosce Egesheim położonej w rejencji Schwarzwald-Baar-Heuberg, która o tej porze jest jeszcze obdarta z soczystych barw i surowa.
To magiczny pszczeli park Ferdi's-Bienenpark:
Ale cóż to !?... ... ...dostrzegam równanie 3x P = Przedwiośnie, Przebudzenie, Przebiśniegi:
Cudności dane tylko na chwilkę, kruche, a przecież wieczne w swym uporczywym dorocznym powracaniu:
Pszczelarz Ferdinand Stier stworzył bardzo przytulne domostwo dla swoich miodowych kolonii, które jeszcze smacznie chrapią.
Tymczasem nas wiodą przez park drewniane tabliczki:
Budząca się romantyczna natura oczarowała mnie niby Hrabina Cosel (wówczas jeszcze Anna Konstancja) króla Augusta II Mocnego.
I chociaż ich romans nie miał szczęśliwego zakończenia, ja czułam się przeto wniebowzięta:
Patrzyłam na roślinność, widziałam jak cienie topią odbicia w ziemi, zmazywane przez mgły,
które wylegały od lewej strony wzgórz:
... lecz przecież nie po się Tam zjawiłam, żeby skupiać uwagę
nad socjologicznymi dywagacjami. Zdecydowanie wolę ornitologiczne.
Przed Wami zupełnie niepoważna dawka zupełnie przypadkowych pstryknięć:
Jest i Ono - drzewo, które ożywiły ciosy.
Zapewne ma za zadanie odstraszać niechcianych intruzów:
I ceglaste dzwoneczki:
Jako że dominującą wiarą jest tu Katolicyzm, co rusz można natrafić na akcenty takie jak krzyże, pomniki, grotki:
Ścieżka w las:
Suchy las:
Dobrze czasem zerknąć w niebo:
Na osłodę rzut oczu na miejscowość.
Orzeźwiające powietrze oraz zalegająca cisza -> widać tubylcy na weekendy masowo wyjeżdżają, bo ni śladu po życiu w ichniejszych sterylnie wymuskanych ogródkach:
Wycieczka stanowczo za krótka.
Jak zawsze zresztą ;-).
Niestety w końcu trzeba mi było zostawić pszczele towarzystwo i ruszyć w drogę powrotną.
Parę kwadransów później bezpiecznie, bo w oswojonych terytoriach, ze zmarzniętymi rękoma, z bolącymi nogami,
zabłoconymi adidasami, lecz i z jakimś takim ciepłem na sercu znalazłam się pod miękką kołderką.