13 lipca, 2017

Po trzecie; Skalną dróżką Dantego...


NICKI MINAJ - 'Ganja Burn'





W drodze do Castelonovo ne' Monti.

Jedziemy na spotkanie z Pietrą Bismatovą, o jakiej Dante tak pisał w swej "Boskiej Komedii":



Jaskrawe promienie słońca mżą, mienią się w słonecznych okularach.

Za nami półtorej godziny jazdy w 35-stopniowym upale więc zaraz po dotarciu do miasteczka udajemy się do pubu i zamawiamy napoje. Ja schłodzone białe wino. 
Vis-a-vis lokalu znajduje się lodziarnia, gdzie dodatkowo zaopatrujemy się w lody z porządną porcją ręcznie robionej bitej śmietany:



Castelonovo to gmina w prowincji Emilia-Romania, zamieszkiwana przez nieco ponad 10 tys. mieszkańców.

Zapamiętuję ją jako skupisko różnobarwnych domków dla lalek, odrapanych, wymagających natychmiastowej renowacji. Lecz mimo zbutwienia na ścianach, dzieją się tutaj czary:









Przestępuję próg zacienionego zaułka i od razu przenoszę się w świat przeszłości... ...uliczki tak wąskie, oddzielają kamienne budynki o dosłownie 2 - 3 metry:





Zamek... nieee, to prywatna willa ;-):







W kolejnym etapie orientujemy się leśną, spadzistą dróżką na wieżę Torre di Monte Castello:









Po pół godzinie okazuje się, że ta jedyna pozostałość po starożytnej fortecy kontrolującej doliny rzeki Enza i Secchia jest w konserwacji.

Fort ów od roku 1297 zajmował Canossa Rolandino Castelnovo i Bernardino Fogliani. 
Ponad 100 lat później przywłaszczyła go rodzina d'Este przekształcając w inwestyturę biurową.

Dzisiejsza czworoboczna wieżyca ma okładzinę z piaskowcowych bloków z zadaszeniem zawieszonym w chmurach ;):



Na osłodę otrzymujemy piękny pejzaż:



Z przeciwległej strony Pietra di Bismatova.

Odmienny kształt odróżnia ją od otaczających formacji. Ma formę cylindrycznego plateau o wymiarach 1 km x 240 m, którego pionowe ściany pną się na wysokość 300 m. W najwyższym punkcie osiąga 1047 m n.p.m. -> Dante z pewnością musiał nieźle się wysilić, by wejść na sam szczyt:



Skała z żółtawego kalkarenitu (rodzaj wapienia wydmowego) została utworzona w Miocenie jako dno morskie, zawiera też skamieniałości środowiska tropikalnego. 
Należy do Parku Narodowego Appennino Tosco-Emiliano

Nie wiadomo, skąd wywodzi się jej nazewnictwo, ale przypisuje się mu korzenie etruskie/celtyckie. Istnieje hipoteza, iż ludy wykorzystywały górę jako miejsce rytuałów religijnych.
Pewne jest, że była odkryta przez człowieka już w Paleoicie. 
Według niektórych interpretacji, to tam odbyła się opisywana przez Tytusa Liwiusza walka Marka Lepidusa z Ligurami. 
Później, najprawdopodobniej w VII wieku naszej ery, Rzymianie wznieśli u podnóża zamek Castrum Bismantion, przejęty przez Longobardów w trakcie najazdu na ziemie italskie. Z jego szczątek nie zachowało się praktycznie nic. 



Przy wejściu tłumnie. 
My zatrzymujemy się na Placu Dantego, z którego roztacza się cudny widnokręg na apeniński park:


Natura - wirtuozeria, artystka najpiękniej malująca piękno:







U dołu wzniesienia znajduje się osiemnastowieczny Klasztor Benedyktynów z przyległym Kościółkiem, ciosanym w kamieniu. 
Benedyktyni opuścili erem kilka lat temu, a aktualnie obszar jest zamknięty ze względu na niebezpieczeństwo osuwisk (w roku 2015 jedno z nich poważnie uszkodziło budynek).
W zamian można odwiedzić kościół - można, a wręcz warto, bo zapoznamy się w nim ze średniowiecznymi obrazami tkj Maria Karmiąca (ponoć w czasach przedchrześcijańskich Etruskowie czcili górę jako boginię, identyfikowaną potem jako Maryję, co miało spowodować, iż duchowni zadecydowali poświęcić obiekt Matce Boskiej):











Wg legendy Pietrę zamieszkuje Szatan. 
Rzekomo w 17 wieku dwóch zakonników dowiedziało się, iż na szczycie urządzany jest Sabat. Posłali więc walecznego rycerza, aby rozgonił czarownice. Jednak gdy spożywali kolację, zapadł się sufit reflektarza, a śmiałek wylądował na stole - martwy.

W okolicach po dziś mówi się, że ostatni zakonnik, don Edo Cabassi, przeżył osuwisko w 2015 wyłącznie dlatego, iż był egzorcystą. 
Mroczną sławę potęgują również doniesienia o niezidetyfikowanych świetlistych kulach, mających unosić się nad wierzchołkiem. 
Być może z tego powodu wiele desperatów wybiera Bismantovę na punkt samobójstwa: