19 listopada, 2012

W moim japońskim ogrodzie.







Jak dostać się do 'mojego' ogrodu ? 
Najlepiej jednak nie konno, jak lubiła to robić Helena Modrzejewska ;). A po prostu podjechać w kierunku wrocławskiej Hali Ludowej, za jakąż to skrywa się owa tajemnicza idylla.


Park skomponował entuzjasta-japonista, hrabia Fritz von Hochberg wraz z mistrzem sztuki ogrodowej, Mankichim Arai z okazji Wystawy Światowej w 1913 r. Niestety po jej zakończeniu drzewostan przestano pielęgnować. Dlatego w 1994 władze Wrocławia zwróciły się z prośbą o wsparcie do Ambasady Japonii w celu rewitalizacji oraz odtworzenia charakteru tego miejsca. I tak odzyskało swój azjatycki powab.

Tyle z faktów.

A ze zdjęć:







Kwiatowe kobierce:







Wychwytuję urywki tworząc im portrety urodziwsze niż w realności, niemal surrealistyczne:



A także mniej efektowne:


Odczarowanie mglistego listopada rozpocznę od doszukiwania się istoty modrzewiości & japońskości ;) ad infinitum

Przyglądnijcie się obłaskawiającym naturę roślinom, co mienią się ferią tęczy. Przyglądnijcie się, a Ona nastanie niepostrzeżenie. 
IDEALNA  HARMONIA: 



Ostatnie polne trawy... a zresztą - po cóż dymna zasłona ze słów ?! 
Pozostawię krajobraz bez niepotrzebnych ozdobników, pozostawię samą kwintesencję głazów -> wydają się takie, jakie właśnie są:

 




Drewniane wejście, a za nim domek prosto z tokijskiego sadu.
Wyobrażam sobie jak wczesnym latem był pełen dmuchawców - taki lampionowy teatr unoszony przez ukośne światło wilgotnego powietrza znad jeziora:





I ponownie głazy, które wydają się dokładnie takie, jakie są:



Z kolei co tutaj mamy ? Na pewno kamienną powagę- zaś pod nią koronkę zarośli, gdzie gałązki rysują pytajniki jakiegoś nierozwiązywalnego równania...



... które światło przemienia...



 


... w spektakl pofalowanych wykrzykników:



 Ujmujące, nieprawdaż ?:

 

 
Czas mknie do przodu odciśnięty na moment w kadrze.
Terytorium teraźniejszości kurczy się i kurczy tracąc przestrzeń okrawaną przez dwóch nieprzyjacieli - Futurum i Perfectum:

 


Hmmm, jeżeli mam być szczera, to wolę widzenie we fragmencie aniżeli od razu cały, oczywisty plan:



Zza wysokich trzcin...





No i szerszy, oczywiściejszy ;-) plan ... na którego łonie zapadający bursztynowy wieczór rozdwaja się lustrzanym blaskiem:





I tak w mym sekretnym ogrodzie nastał zmierzch.


Odpoczywajcie Moi Mili !