Guitar Instrumental - 'Last Of The Mohicans'
Nic nadzwyczajnego. Marcowa Dobranocka animalistyczna.
Ponieważ w tym wpisie - na przekór podróżniczemu charakterowi bloga - pragnę Wam przedstawić mój prywatny Zwierzyniec. Bo uwieczniam na kliszy wszystko, co mnie urzeka. A do zwierząt mam szczególnie ciepłe serce:
Na dobry zaczątek Ona.
Suczka rasy Jamnik Szorstkowłosy. Wabi się Betina i jest z nami już ósmą wiosnę (czy trafniej - z rodzicami, jako że nie mieszkam z nimi od 6 lat i to oni opiekują się pieskiem):
Betinkę znalazłam siarczystą zimą, gdy przerażona biegała w tę i w tamtą poszukując właściciela. Zawołałam ją, podeszła machając ogonkiem... i już nie odeszła :-).
(- mimo rozpowszechniania informacji o zgubie, nikt się po nią nie zgłosił. Na nasze szczęście :->):
Najnowszy krzyk mody - malinowa kurteczka made in China ;P:
Mama posiada również Dachowca.
Jest nim kotka płci męskiej ;) ---> a to dlatego, że przed sterylizacją wyszło, iż to samiec... i przeprowadzono kastrację.
Ale że kocina zdążyła... yhm, najmocniej przepraszam - zdążyŁ przywyknąć do imienia 'Sara', pozostało na stałe:
Wyrósł z niego niesłychany huncwot - gdzie nie wskoczy, tam kwiatek strącony tudzież wazon:
Przez dekadę stanowiliśmy Dom Tymczasowy dla porzuconej, długorzęsej ;) kocicy ochrzczonej 'Sabinka'.
Wstępne badania wskazały, że cierpi na FIP /ostre zapalenie otrzewnej =
koci wyrok śmierci :(/.
Pomimo usuwania płynów z brzucha zaczęła mieć problemy z oddychaniem więc podtrzymywaliśmy ją na tlenie. Jednak czuła się coraz gorzej i gorzej...
Byłam zdruzgotana, ponieważ tyle o nią walczyłam... Walczyłam z jej traumą do Homo Sapiens, którzy ją skrzywdzili; poza tym z fatalnym stanem zdrowia [zarobaczenie, chore oczy, świerzb w uszach, zaropiałe dziąsła. Niekończące się lekarstwa...].
Pomimo usuwania płynów z brzucha zaczęła mieć problemy z oddychaniem więc podtrzymywaliśmy ją na tlenie. Jednak czuła się coraz gorzej i gorzej...
Byłam zdruzgotana, ponieważ tyle o nią walczyłam... Walczyłam z jej traumą do Homo Sapiens, którzy ją skrzywdzili; poza tym z fatalnym stanem zdrowia [zarobaczenie, chore oczy, świerzb w uszach, zaropiałe dziąsła. Niekończące się lekarstwa...].
Niestety nie udało się i Sabusia poszła za Tęczowy Most :-(.
Niepowetowana strata, bo w najlepszym okresie prezentowała się na prawdę uroczo:
Następny mój Tymczasowicz to Cocer-Spanielka o wdzięcznym imieniu Tusia.
Nie chciałam kolejnego zwierzęcia, lecz koleżanka prowadząca Fundację przekonała mnie. .
Suka wyrzucona z pseudo-hodowli (widać, że wielokrotnie zachodziła w ciążę) ze względu na chorobę skóry, której leczenie okazało się zbyt kosztowne dla hodowców (polemiści od siedmiu boleści...).
Niesłychanie przyjacielski psiak dający multum radości. Bo był to psiak, który potykał się o własną łapkę, który "gadał"
sam do siebie; trącał słodko kufą, żeby go podrapać, a i bywało, że na nasz widok sikał z radości (za co
otrzymywał reprymendę, ale co tam ! ;-).
Kochany rudzielec:
Tusia przed kąpielą:
I pachnąca po:
Na wiosnę odbyła swą najdłuuuższą podróż, bowiem dzięki ogłoszeniom została adoptowana przez pewną rodzinę na Pomorzu -> aktualnie przebywa w willi z ogrodem, skąd ma 250 metrów do bałtyckiej plaży.
Tylko pozazdrościć ;).
Miesiąc po Tusi wzięłam na swój ostatni 'Tymczas' roczną kotkę, którą ktoś skopał zostawiając pamiątkę
w postaci przekrzywionych kręgów
i wrzucił do worka na odpady :-/.
Iga obawiała się na kogokolwiek spojrzeć, nie
mówiąc już o bliższym kontakcie.
Poza tym dokuczało jej podniesione ciśnienie w gałkach ocznych.
Codzienne
wizyty w Lecznicy, kroplówki, antybiotyki + specjalistyczna dieta na infekcję nerek sprawiły, że powoli dochodziła do siebie.
Niedługo potem wyszło, że dolega jej też Panleukopenia:
Mimo szybkiej interwencji weterynaryjnej kociaka nie udało się uratować.
Aby skrócić ból, lekarz uspał ją zastrzykiem Morbitalu, całe szczęście -w cieple domowego ogniska:
Aby skrócić ból, lekarz uspał ją zastrzykiem Morbitalu, całe szczęście -w cieple domowego ogniska:
Odpoczywaj kochana Iguś !
Natomiast na happy-end dwa łobuzy, które towarzyszą mi z Wu. od niemal roku (i żywię nadzieję, że będą towarzyszyć przez dłuuugiii czaaasss...).
Uwielbia LEŻEĆ. Leżeć w wymyślnych pozycjach.
Na przykład tak:
Drugim wiekopomnym znaleziskiem jest Kacper.
Oryginalny, bo tylko uszy i ogon ma czarne, a reszta śnieżnobiała.
Poza faktem, że to niemniejszy śpioch od Lilki, pod względem umaszczenia dobrali się niczym rodzeństwo:
Urosłem:
Doniczka strącona, ziemia wysypana, Juka połamana... a po sprawcy ani widu ani słychu ;-):
To już finisz smutno-weselnej bajeczki o otaczającej mnie faunie.
Śpijcie & śnijcie słodko !