13 sierpnia, 2013

Italiano Trip (5) -> pozdrowienia od Romea i Julii !







Nieszczęśliwie zakochany w dziewczynie imieniem Rozalina, Romeo Montecchi dowiaduje się o balu w domu Capuletich, gdzie ma pojawić się jego miłość. Idzie tam wraz z grupą przyjaciół i poznaje urodziwą Julię - wkrótce dochodzi do pierwszych pocałunków tych dwojga.
Pod osłoną nocy Romeo udaje się pod balkon Julii i wyznaje jej uczucie; ta jednak - ze względu na mrok - nie wie kto czeka pod balkonem. Odpowiada więc, że jedyną osobą, którą kocha, jest członek zwaśnionego rodu, Romeo. Słysząc to młodzieniec postanawia ujawnić swą tożsamość. Następnego dnia nastolatkowie (Julia ma niespełna 14 lat, a Romeo około 16) biorą ślub w celi ojca Laurentego.
W niedalekiej przyszłości w Weronie dochodzi do konfliktu pomiędzy przyjaciółmi młodzieńców. Pojedynek między krewnym Capuletich, Tybaltem a zaufanym kamratem Romea, Merkucjem kończy się śmiercią tego ostatniego. Kiedy dowiaduje się o tym sam Romeo, dochodzi do kolejnego pojedynku, w którym ginie Tybalt. Karą za jego śmierć ma być wygnanie oprawcy.
Tymczasem pani Capuleti informuje Julię, iż ta wyjdzie za mąż za Parysa. Nie chcąc popełnić bigamii, Julia wypija otrzymaną od ojca miksturę, która wprawia ją w stan 'nieważkości'. Laurenty chce poinformować o całej sytuacji Romea, jednakże wieści te nie docierają do niego. Po ujrzeniu ukochanej w trumnie, zrozpaczony podejmuje decyzję o samobójstwie. Niedługo dochodzi do przebudzenia dziewczyny, która widząc śmierć wybranka przebija pierś sztyletem i również umiera.
Tragedia prowadzi do pojednania rodzin:


 ;-)


I tak Weronę kojarzymy przede wszystkim z parą romantycznych kochanków, która skrzętnie korzystając z tej sławy otwiera drzwi ich domostw, gdzie można podziwiać legendarny z dramatu Szekspira Balkon oraz stojącą przed nim rzeźbę Julii. 
Niektórzy z turystów (a są ich całe tabunyYY) ściskają ją za pierś na Szczęście, jaka się biedaczce przez te zabiegi lekko już zatarła ;).


Casa di Giulietta [Dom Julii]: 



Krawcowe ze sklepiku obok na życzenie wyszyją nam miłosną dedykację na dowolnym detalu garderoby:



Grób nieboszczki zobaczymy pod krużgankami Kościoła San Francesco al Corso
Według tradycji Panny Młode składają na nim bukiety ślubne, co ma zwiastować powodzenie w małżeństwie:



Lecz aby obejrzeć miejsce tej kuriozalnej namiętności przepełnione wspaniałościami zabudowy trzeba poświęcić tydzień. Zaś żeby je poznać - potrzeba około kwartału. 

My musieliśmy zmieścić się w 24 godzinach  
(mimo ponad 45 stopniowego ukropu już po 6 rano i mimo trzęsienia Ziemi, jakie w przeddzień nawiedziło Reggio).
Bo nie jest to zakątek przypadkowy - nawet Norwid udał się do marmurowej Werony, by - jak każdy romantyk - podumać nad kryptą Capuletti z nadzieją na inspirację...



* * *
Przed nami Portoni della Brá - "brama wjazdowa" na najbardziej pokazową część, zaprojektowana w XIV w. przez Giangaleazza Viscontiego:



Arena.
Jest trzecim co do wielkości zachowanym rzymskim Amfiteatrem, wybudowanym w I wieku p.n.e. 
W czasie trzęsienia w 1183 roku elementy zewnętrzne zawaliły się i pozostały tylko 4 łuki, mimo to część wewnętrzna została nieuszkodzona. 
Aktualnie jego teren wykorzystuje się jest podczas festiwalów operowych. Widownia mieści do 22 tysięcy osób, które dopingują z krzesełek, gdzie dawniej siadywali kibice Igrzysk Gladiatorskich. 

Arenę otacza Piazza Brá - plac o nieregularnym kształcie zajmujący obszar 6000 m²: 



Od lewej butnie spogląda gmach Gran Guardia, jakiego budowę rozpoczęli Wenecjanie, a zakończyli Austriacy:

 


Teraz wchodzimy na obszerny plac Piazza dei Signori, nazywany często "sercem Werony".

Wokół położonych jest wiele zabytków np Palazzo del Comune (budowany od wieku XII do XVI), Rezydencja rodu della Scala, wczesnorenesansowa Loggia del Consiglio (niegdysiejsza Sala Obrad), a także Pomnik Dantego:



I z lewej Casa di Romeo - Dom Romea usytuowany przy Via Arche Scaligere

To 18-wieczny -prywatny dziś- pałacyk należący do książąt Cagnolo. 
Nie zachwyca delikatnością, bowiem przypomina raczej surową Fortecę i w odróżnieniu od Casa di Giulietta, nie jest dostępny dla oglądających. 

Na fasadzie widnieje szekspirowski cytat, rozpoczynający się od słów: "Ach ! Gdzież jest mój Romeo ?..."



Rozkwitająca Italia ze zgrabnymi posesjami. 
Trend ten cechują wąskie okienka, wszędobylskie rośliny plus wyleniałe mury.

A pod nimi nie rzadko chińskie ;-) Kramy z turystycznymi akcesoriami:





W dalszej kolejności mniejszy Plac - Delle Erbe z pięknym Pałacem Maffei oraz Kolumną z Lwem Św Marka, symbolizującym potęgę Werony weneckiej:



Ochrowa Bazylika:

 


Cała dzielnica częstuje renesansowymi palazzi i werandami urozmaiconymi doniczkową roślinnością:



Obieramy ster na luksus...



... z elitarnymi butikami.

Tutaj nawet studzienki ściekowe są elegancko wkomponowane, a uliczne płytki wykonane z marmuru w odcieniu nude.
Widoczna wszędzie czystość, dbałość o szczegóły witryn i wyczucie smaku:



To, co mnie urzekło to moda. 
Bowiem w trakcie drogi można załapać się na przegląd rozmaitości w wykonaniu Włoszek, które nie obawiają się pstrokatych barw, ekstrawaganckich, zwiewnych o(d)kryć uwydatniających wycięte dekolty. I nawet własnych nadkilogramów ;). Poza tym mają lśniące, skórzane buty, które nawet noszą w taki odmienny sposób...


I ponownie ochra:





Zamek Castelvecchio  - najwybitniejszy przykład Gotyku nad rzeką Adige

Wzniesiony na polecenie Cangrande II Scaligeri w 2 poł. XIV wieku o funkcji mieszkalno-obronnej (dawniej obwarowany fosą, jaka aktualnie wyschła). 
Przez lata dominacji weneckiej, napoleońskiej i austriackiej budowli używano jako Magazynu Broni, Szkoły Wojskowej tudzież Koszar
Od 1925 w środku prosperuje muzeum Museo Civico.

Warto zobaczyć malarstwo Giovanniego Belliniego, Tintoretta czy zbiory biżuterii:



Hm, nie dziwię się zauroczeniu Norwida wszak to miasteczko z duszą mające wiele do pokazania --> mnogość werońskich rozwiązań zdobniczych na prawdę pobudza myślenie abstrakcyjne:



Historia miejska też jest ciekawa- przed zwiedzaniem dobrze zapoznać się z losami rodu Scaligeri, bowiem tropy ich bytności spotkamy w licznych zakamarkach:



Ponte Pietra czyli Most Świętego Piotra
Taka troszkę namiastka Wenecji:

 


Widoki z. . .

 






Kolejnym Musisz Zobaczyć jest odnowiony Teatr Rzymski.

Droga nań jest po trosze sportowym wyczynem, ponieważ zmusza do wspinaczki stromą uliczką złożoną z dziesiątek schodków. Przy niej umieszczone są wielobarwne domki mieszkalne, tak urocze i tak ciepłe, iż należało by oddać cześć pomysłodawcy.


Na teatralnej arenie odbywają się koncerty: 



A ponad naszymi głowami:





Niestety nie doszukałam się nigdzie, cóż za drzewo wydaje te piękne kwiaty:



Na spuentowanie wspólnej wycieczki panoramiczne uchwycenie Centrum:





Dla mnie Weronę tworzy nie tylko nasłoneczniony klimat, smakowite makarony i uśmiechnięci tubylcy. 
Bo to także niesłychane architektoniczne niuanse.

Zatem była pierś Giulietty, śmietankowe lody na Rynku (razy dwa ;)) i pozdrowienia spod niebios.
Dzięki tym odwiedzinom dowiedziałam się o sobie... że przepadam za włoskim obuwiem. Oraz chabrowymi chustami ;).

Szczerze powiedziawszy, ilekroć wizytuję w Italii, bezczelnie wsłuchuję się w melodyjne, włoskie parlanie, zaglądam na specjały na cudzych talerzach. Nawet oddycham głębiej, by poczuć wszystkie te zapachy... I nigdy nie mogę sobie odmówić pstrokato odzianych Targowisk.


Kraina z marmuru utkana zapewne nie prędko da mi o sobie zapomnieć ;D.