"Wschód" Stasiuka to proza nostalgiczna, pełna lęku i tęsknoty.
To lektura, po którą pewnie bym nie sięgnęła,
gdyby nie ostentacyjna reklama (a za ostentacyjną reklamę uważam taką, która przedostaje mi się pod powieki, nawet jeśli je przymykam).
A ściślej - owe zapiski zaatakowały mnie niedawnego wrześniowego popołudnia w jednym z tak
zwanych Saloników Prasowych. Początkowo omiotłam jedynie wzrokiem ciemno-niebieskawą
obwolutę. Dzień później książka rzuciła mi się w oczy w innym salonie. Tym razem zatrzymała mnie na dłużej. I nie chodziło już o obwolutę, jaka
wciąż była niebieskawa, lecz o półkę, na której stała. Otóż była to półka, na jaką trafiają nowości mające być wybierane przez
konsumentów kultury.
Czym się charakteryzuje ów top-mebel ? Przede wszystkim stoi w widocznym miejscu, ma odpowiednie oznaczenie oraz listę z tytułami.
Btw, wyróżniam półki o oznaczeniach 10, 20 i 50, w którym 'Top 10 miesiąca' to absolutorium najbardziej prestiżowe.
Właśnie na podobnej stała omawiana pozycja. I wówczas poczułam nieodpartą chęć zabrania jej z tegoż ekskluzywnego burdelu dla intelektualistów.
Czym się charakteryzuje ów top-mebel ? Przede wszystkim stoi w widocznym miejscu, ma odpowiednie oznaczenie oraz listę z tytułami.
Btw, wyróżniam półki o oznaczeniach 10, 20 i 50, w którym 'Top 10 miesiąca' to absolutorium najbardziej prestiżowe.
Właśnie na podobnej stała omawiana pozycja. I wówczas poczułam nieodpartą chęć zabrania jej z tegoż ekskluzywnego burdelu dla intelektualistów.
I tak na kilka dób przepadłam w sennym klimacie Wschodu, który w ostatnią niedzielę stał się inspiratorem cztero-godzinnego spaceru szlakiem bielskiej jesieni.
Lecz nim ze mną pójdziecie, pozwólcie, że zaprezentuję wyhodowaną przez się ;) cytrynkę:
A także ogrodowe owoce.
Zwabiona widokiem jabłek weszłam do sadu.
Osierocone konary nabrały poważnej miny - to pewnie dlatego, że długo nie zobaczą nadlatujących bocianów...
Za rekwizyty służą - termos z kawą, koc i.. uśmiech Ślubnego ;).
Niczego więcej mi nie potrzeba :-D:
Cała flora przygotowuje się do zimowego snu:
Liście spadające z drzew niczym pożółkłe kartki...
Liście lądujące miękko i z
gracją...
Listki, co po precyzyjnym locie układają na ziemi jaskrawe mozaiki, które potem zbieramy tworząc wspaniałe
bukiety
. . .
Ha ! - w domu również czekał na mnie szmaragd ;) - i również w październikowych pastelach.
Jesień przez duże J.
Zmienia się wszystko wokół nas.
Powietrze schładza się, gęstnieje. Listki wirują po czym upadają wywołując odczucie,
że świat zastyga w miejscu, popada w zadumę.
Nie doznaję takiego wrażenia ni wiosną, ni latem. Ani nawet zimą.
Tylko właśnie w tę magiczną Jesień...