Ach, gdzież są duchy minionych dekad ?
Gdzie ich tiurniury i krepdeszyny, gdzież są wytworne brabanckie tworzenia ?
Gdzie profil klasyczny i
płeć najbielsza, niemiecka powaga i buta wejrzenia ?
Gdzie wasze cienie, gdzie wasze głosy ?...
Bielski Cmentarz Ewangelicki prawdopodobnie powstał w 1714 r., o czym świadczą zachowane z tego okresu passusy.
Okoliczności założenia opisuje "Geschichte der evangelischen Gemeinde in Galizien":
Na
polecenie namiestnika, Josefa hr. von Brigido, zostało wskazane miejsce pochówków - 125 kroków od Domu Modlitwy. Jednak wkrótce, z powodu zbyt
małej odległości zostało ono przeniesione przez szefa urzędu obwodowego jeszcze o 100 kroków dalej, na pole ewangelickiego
postrzygacza sukna, Johanna Augustini'ego. Gmina nabyła na
własność 750 sążni kwadratowych tegoż pola za 100 florenów reńskich, zaś
26 czerwca 1783 odbyło się uroczyste poświęcenie.
Pierwszym pochowanym (w ciszy) na pięć dni przed święceniem, było 15-dniowe dziecko, na nagrobku którego znajduje się
napis 'Der erste auf dem neuen Gottesacker' ['Pierwszy na nowym cmentarzu'].
Ponad to spoczywa nań bohema ówczesnej
elity -> reprezentanci rodzin fabrykanckich, księża, burmistrzowie, politycy oraz artyści:
Po dziś zachowała się oryginalna kompozycja zieleni; w głównej Alei wysokie jesiony, natomiast w bocznych pysznią się karłowate klony sadzone naprzeciwko siebie w adekwatnym układzie do kwater:
Hm, czytałam ów cmentarz, czytałam, a i tak nie udało mi się odkryć wielu inskrypcji na płytach, gdzie pozostały jedynie odpryski, zatarte szczątki liter. Na temat ich historii można snuć teraz tylko domysły.
Muszę się Tam kiedyś wybrać raz jeszcze, by spojrzeć z bliższa, dotknąć, odgadnąć.
Na powitanie Wersalu nie uświadczysz, bo nawet krzyże powyginała leciwa przeszłość:
Na moment otwarły mi się bramy czasu i tunel wiodący w religijne kulty od wieków tutaj odprawiane.
W cieple tlących się zniczy, w
zapachu opadłych liści - było coś więcej w grobowym milczeniu cmentarnych cieni.
Był świat przed nami i będzie po nas; byli ludzie przed nami i będą po
nas. Ludzie mający własne emocje, problemy; swoje domostwa, koty i listy od ukochanych w szufladach... I złych mężów, niechlubne famy i zazdrosne sąsiadki, a jakże...
Posiadam jeszcze cykl zdjęć skąpanych w błękitnym słońcu ;}, ale wybrałam (wybrały
mnie) właśnie te - ciemnawe, posmętne.
Zastanawiałam się przy okazji czy byłoby dobrze pokazać dla porównania to miejsce w czerni i bieli. Aczkolwiek doszłam do wniosku, że byłaby to już całkiem inna sceneria,
inny nastrój... inne opowiadanie.