01 marca, 2020

POŁUDNIE: Winston Churchill i Komnata Wilków.



Nadal pozostajemy w klimatach południa.
A dokładnie -znajdujemy się w Câmara de Lobos.

W miasteczku znanym przede wszystkim z tego, iż zachwycał się nim sir Winston Churchill. Zachwycał się tak, że popełnił nawet kilka płócien /co zresztą upamiętnia mosiężna tablica ze sztalugą/.
Ale do szczegółów:
jak powszechnie wiadomo, na temat Piłsudskiego krążyły plotki odnośnie jego rzekomego romansu bujnie rozkwitającego na Wyspie Wiecznej Wiosny
Winston natomiast zachowywał się grzecznie. 
Przebywał tutaj z całą rodziną i przez kilka miesięcy miał pisać pamiętniki, malować obrazy oraz przemieszczać Rolls Royce'em z bagażnikiem przerobionym na barek.
Aczkolwiek - jak to z politykami bywa - i on willę opuścił przedwcześnie "w sprawach wagi państwowej"...


--- --- ---

Samo miasteczko zostało założone około 1420 roku.
Według opowiadań, gdy Zarco przybił do tutejszej zatoczki, miał ujrzeć miriady wilków morskich. Stąd nazwa Câmara de Lobos tłumaczona jako "Komnata Wilków", choć tak po prawdzie mniszki śródziemnomorskie bywają tu już tylko okazjonalnie.

Za to tradycje rybackie są kontynuowane po dzisiaj. 
Na przystani nadal podziwiamy kolorowe kutry, na których rybacy suszą dorsze czy pałasze. 
Jak wspominałam w poprzednim poście, ryby te żyją powyżej tysiąca metrów, jednak wieczorami podpływają bliżej tafli na żer. Wtedy też wyruszają z portu kutry. 

Wzdłuż udekorowanych wiszącymi bibelotami uliczek pysznią się wielobarwne domki wędkarzy. Często przy nich można natrafić na grających w karty i popijających ponchę właścicieli. 
W tle z domostwami kontrastują zielone plantacje bananowców. 

Koronnym zabytkiem jest XVI-wieczna Świątynia Św. Sebastiana (Igreja Matriz de São Sebastião). Jej wnętrza urozmaicają pozłacane barokowe ołtarze, a także malunki azulejos



Przejdźmy teraz do części graficznej: