20 lipca, 2011

Sześciomiesięczne Interludium.


HEART - 'Alone'




Bywają takie doby, które zmieniają wszystko.
Bywają rozmowy, jakie są w stanie wywrócić naszą misternie lepioną egzystencję. Nie da się ich przewidzieć, nie możemy się na nie przygotować. Czyhają gdzieś, zapisane w łańcuchu nieprzypadkowych przypadków, nieuchronne niczym świt po nocy. 
Bliźniaczo jest z odkrywaniem świata. Krok po kroku, skrawek po skrawku potrafią przetransfigurować nasze patrzenie na pozornie monotonną rzeczywistość. Pozornie, bowiem w każdej minucie zachodzi niezliczona ilość procesów. Coś odchodzi w niepamięć, ktoś się rodzi... Płynność ruchu jest w jeden warkocz z naszym jestestwem spleciona.
W całej tej studni zdarzeń pewne walory wartałoby udokumentować na kliszy. A kiedy nadejdzie odpowiedni czas, otworzyć wieko i owe non omnis morial ocalić od zapomnienia.



MARZEC.

Najwłaściwiej, gdybym mogła pominąć ten zimny miesiąc - niech pozostaną wyłącznie przebiśniegi oraz krokusy.

I odpoczynek w Paczkowie słynącym z pozostałości obwarowań, a także... Pawła Kukiza, lidera formacji PIERSI [dla niedoinformowanych ;)]:



KWIECIEŃ.

Województwo opolskie, chłodnawe popołudnie i spacer po Otmuchowie, gdzie można pooddychać żeśkim tlenem nad jeziorem zatrzymującym roztopy z Nysy Kłodzkiej.
Świeża bryza oplatająca skórę, którą zawsze chłonie się niczym gąbka:

 

... tudzież na przykład popodglądać majestatyczny Kościół pw. Mikołaja & Franciszka Ksawerego

 


ze wzniosłą fasadą:



Czyż Barok w Polsce miał kiedykolwiek podobną gotycką oprawę ?

Srebrna łuska okratowań, a w tyle mieniące się złotem prezbiterium (dostrzegacie ?):



Zegar Słoneczny na sgraffitowym kostiumie bloku mieszkalnego:



Z MAJOWEGO Złotego Stoku zapamiętałam zwiedzanie sztolni po niegdysiejszej odkrywce złota.
W aktualnej dobie działa tam dolnośląskie Muzeum Górnictwa i Hutnictwa
Poza tym zapach konwalii i odczucie wolności.

Móc tak chociaż na jeden dzień uciec od rutyny, usiąść w zacienionej altanie i poczytać liryki Sylwii Plath.
Jeden dzień:







CZERWIEC.
Najwiosenniejszy.

Pamiętam tamten dzionek ze względu na wrażenie, jakie wywarła na mnie XVIII wieczna Bazylika pod wezwaniem Nawiedzenia NMP w Śląskim Jeruzalem tj. Wambierzycach.
Do Sanktuarium prowadzi 57 schodków o symbolicznym znaczeniu; 9 to cyfra chórów anielskich; 33 - wiek Chrystusa w chwili ukrzyżowania, a 15 -> wiek Marii, gdy Go poczęła. 

No i ruchoma Szopka z 82 roku 18 wieku:

 




Do tego nawpółcieniste przebicia słońca, kiedy kłębiaste chmury przycieniały, a potem rozświetlały beżowy widnokręg.
Wówczas wszystko zdawało się być możliwe:

 


LIPIEC w powiecie kłodzkim.

Kroczę przez Polanicę Zdrój - miasto uzdrowiskowe, jakie zasłynęło krystaliczną wodą przeciw "słabościom podbrzusza".    
Jest to nazbyt prozaiczne ! - zarzuci ktoś - bo co też można dojrzeć w tego typu mieścinie ?!?
Ja widzę ogrom...





Renomowana rozlewnia wód mineralnych:



SIERPNIOWO-deszczowa Kudowa Zdrój.

Całkowicie pusty park, co nie zdarza się za często (więc jednak mam argument, aby lubić słotę :), zaś w dalszym ciągu - herb miejski.
Dwa następne uchwycenia też raczej nieudane, za to każde w zupełnie odrębny sposób ;P:







Zadaszenie kaplicy zadumy nad życiem oraz śmiercią tzn. Kaplicy Czaszek w Czermnej, kilometr od centrum Kudowy:



I na nim skończę swój półroczny spacer ;) ciepło żegnając się z Wami Kochani 
/ja zostanę jeszcze chwilkę na Dolnym Śląsku, by podejrzeć wieczorny zachód.../.


Zaglądnijcie do mnie w przyszłym tygodniu, dobrze ? ;-)