... Kolejny znów dzionek był gęsty od jasnego oka błękitu. Niebo wręcz odcinało się od świetlistych kamienic.
Pomorze płonęło.
Pożar rozpoczął się, jak można przypuszczać, od jednej z gałek wieży Domu Rybaka we Władysławowie. Po niej zapalił się Port Rybacki - piaskowcowe okładziny, maszty tudzież łańcuchowe cumy. Jedna od drugiej zapalały się łodzie. Niektórzy szeptali, że to Heliocantarus Borealis - sławetny alchemik Króla Jegomości, Michał Sędziwoj, który wyczyniał owe transcendentne iluminacje.
Na którymś z żagli przysiadła Syrena i zapłonęła wraz ze Słońcem:
W tym najpiękniejsze jest to, iż to moja Ojczyzna --- gorąca w sierpniowym żarze, skomplikowanych deklinacjach, w gramatycznej różnorodności swego ukształtowania.
To o niej przypominam sobie przed zimowym snem -
Władysławowskie Wesołe Miasteczko:
Kościół Wniebowzięcia NMP, w jakim miałam szansę uczestniczyć we Mszy prowadzonej w języku kaszubskim:
I Park:
- w kadr widzenia wchodzi pobliskie CETNIEWO -> Ośrodek Sportów Olimpijskich.
Na poprzedzającym go Placu z fontanną można schłodzić nabrzmiałą skórę.
Wszak pożar to spektakl, jaki rozprzestrzenia się ultradynamicznie - i nie mówię o tym iskrzącym, ale o tym, który eksploduje z buntowniczym krzykiem; o tym, co obraca w niwecz mieszczański porządek zasypując drganiem powietrza chodniki. Pożar ekscentryczno-fowistyczny.
Natychmiast należy odbiec od fontanny i wskoczyć do głębokiego basenu:
A tutaj już niemistyczny kanał spacerowy w odległej o 30 min Dzielnicy Chłapów.
O Chłapowie zrobiło się głośno dzięki malowniczemu Wąwozowi, gdzie znajdujemy nienaruszoną przez ludzką rękę roślinność:
Zanurzenie w idyllicznym krajobrazie:
Stratygrafia klifu u wylotu wąwozu:
A tak wygląda Morze Bałtyckie na odcinku, gdzie dociera już tylko niewielu plażowiczów, zaś piach ma konsystencję miękką niby puchowa poduszka:
I ponownie obserwujemy oszałamiające przedstawienie: lśniąca ekstrawagancja, szum wybuchów - gorąco !
Takie lato chciałabym zapamiętać, zatrzymać, zapisać; złote fajerwerki piany bezgłośnie kipią o drewniane pale, a potem odpływają w alchemicznych retortach. Krople spadają deszczem na ciało -- nogi, dłonie, twarz... Twarz piękną od uśmiechu - tak piękną jak ogniowe płomienie !: