Johann Wolfgang Goethe, który ponad dwieście lat temu ruszył na literacki podbój Italii, stworzył o tym zakątku niemalże Biblię. Jego wyjazd do końca był utrzymywany w sekrecie, bowiem pisarz zmęczony starszą od siebie o 7 lat Charlotte von Stein, wyjechał z Weimaru bardzo niepostrzeżenie. Dotarłszy do Wenecji, Mediolanu, Rzymu, a potem Neapolu zwiedzał, szkicował i pisał. Bo chociaż nie przepadał za rodowitymi mieszkańcami, sama kraina jawiła się dlań niczym balsamiczna uczta dla okaleczonej duszy.
"O tym, jak przepiękny jest włoski spacer przy pełni księżyca nie może mieć wyobrażenia nikt, kto sam tego nie doświadczył. (…) W takim właśnie oświetleniu należy oglądać Panteon, Kapitol tudzież dziedziniec przed Bazyliką Św. Piotra" - pisał w notatniku.
I ja nie wiedząc, co najpierw podziwiać ---> zielone trawy Toskanii, skalne zabytki Portovenero, przepełnioną klimatycznymi kafejkami Parmę czy lagunowy Adriatyk --- doznawałam swoistej uczty.
W Motelu
(fatalna jakość, bo fotka zrobiona telefonem komórkowym):
2 doby potem...
Autostrada wkomponowana w pejzaż Alp Liguryjskich, jaki przemienia mowę w doskonałe skupienie nawet u największego krasomówcy:
Jedno niebo było niebieskie.
Jasne, niwelujące wyrafinowane struktury chmur, nie bojące się wzruszenia bądź naiwności. Nawołujące widzów w myśl goethe'owskiego "Żyjcie, aby się zachwycać !":
Drugie niebo było zamglone.
Tkwiło w
nim wołanie o światło, wołanie a'la de
profundis.
___
"W samotnej ciszy kształcą się talenty, a charaktery śród odmętu światów."
Lecz czy nie jest tak, iż częstokroć zamyka się serce na sztukę, a rozum na działanie ? Wymyśla przeróżne tłumaczenia ? I tak mocno zakrywa się źrenice, by tylko nie odczuć swojej winy ?
Paradoks ? Absurd ?? Hipokryzja ???
Ale nie o tym miało być [...].
Sesje sprzed pięciu lat. Trudno uznać je za aktualne... Chociaż... czy aby na pewno ?... Czyż to nie ciągle
Ta Sama Historia Włoch ?:
;-D
Mam więcej obrazów dotyczących włoskiej architektury - znaczących symboli upadku imperium.
Monumentalne bazyliki, renesansowe obeliski, oszałamiające akwedukty; pompatyczne gzymsy i pilastry... Zapewne można by nimi obdzielić kilka państewek i każde byłoby w pełni usatysfakcjonowane.
Jednak nie chciałam ich teraz zamieszczać, gdyż pomimo całej
ich urody nie pasują mi do ogólnej, krótkiej opowieści.
Będą innym razem.
Przykład kreacji "warzywnej", a za nim romantyczne jeziorko... czyli atmosfera całkiem nierenesansowa ;).
Bądź co bądź Włosi kochają targowanie się. Trudno w tym położeniu nawet o kulturalną, merytoryczną debatę. Można się przekrzykiwać do wyczerpania strun głosowych:
Gładki nieboskłon z piętrzącymi się majakami gór, zaś niżej Morze Adriatyckie.
I nadbrzeżne posesje z wiecznie uśmiechniętymi, ogrzanymi od słońca twarzami tubylców, niknącymi w nieznośnym, a równocześnie twórczym zgiełku, za którym tak ostentacyjnie tęsknił wygnany onegdaj Owidiusz:
Z kolei tu Lerici i mój Zameczek ;-}:
KSIĘGA ZIÓŁ, O Cudzie
"Ty
nie wierzysz w cud, negujesz go ? Ale widzisz, nie mogę Cię
przekonać, ponieważ główną cechą cudu jest to, że jest cudowny - nie
można go udowodnić, jak udowadnia się fakt, nie można
sfotografować ani zawczasu wywróżyć i wyliczyć podług matematycznych
reguł. Nigdy też nie jest łatwo postrzegać formy objawiania się cudu:
nie zawsze chodzi na dwóch nogach, nie ma
jego danych hipotecznych ani metrykalnych. Cud, całkiem po prostu,
objawia się - i niekiedy dopiero znacznie później pojmujemy, co było
cudem, w jaki sposób wmieszał się w nasze życie i co w tym wmieszaniu
się było ponadnaturalnego. Tak więc nie umiem go zademonstrować. Ale pomyśl, jak
bardzo cudowne jest w
prawdziwej rzeczywistości to wszystko, co uważasz za powszednie: już sam
fakt istnienia jakże jest cudowny ! To, że się
urodziłeś, żyjesz i pewnego dnia umrzesz ! Wszystko to uważasz za
naturalne ? Wobec tego jesteś ślepy i głuchy jak pień !!! Już sama
przestrzeń jest niepochwytna ze wszystkimi swoimi
naturalnymi rekwizytami, z materią także jest nadnaturalna ! Bo też
dlaczego cud miałby być bardziej niepojęty niż nieprawdopodobnie
skomplikowana rzeczywistość ? Cud jest duszą świata, która objawia się
we
wszystkim. Dlatego jestem jego wyznawcą - bowiem dusza Ziemi jest
obecna w każdym moim dniu, we mnie oraz w moim smutnym i radosnym
jednocześnie
losie."
Tak po prawdzie Italia wywołuje we mnie sprzeczne uczucia.
Raz, bo urzeka nieprzemijającym rozmachem arcydzieł z najwyższej półki, a z drugiej strony przytłacza hałaśliwym, wielokulturowym melanżem.
Bowiem przejażdżka przez jej tereny jest niczym przejażdżka przez malutkie ojczyzny uwięzione w stromych, krętych uliczkach.
Nawet Ci, którzy twierdzą, że nic ich już nie zaskoczy, otwierają szerzej usta widząc kapiące od złota świątynie, majestatyczne teatry czy modernistyczne centra, które za dnia pogrążają się w sieście, ażeby wieczorem założyć maskę tęczowego szaleństwa.
Włochy mając wszystko, co najlepsze w zasięgu ręki [a właściwiej - w zasięgu buta ;-p] czyli topazowy ocean ze złocistymi plażami, górskie grzbiety, zewsząd ukwiecone ikebany oraz marmurowe wspaniałości... to wszystko sprawia, iż mistyka jest tam wszechobecna, przenika do krwi i kości.
Wysoce prawdopodobne, że z tego właśnie powodu przyciągają strumienie podróżnych, pragnących oderwać się od banalnej szarzyzny.
Podobnie jak porwały i nas...
Podobnie jak porwały i nas...