Najbardziej lubię przestrzeń - ma tyle możliwości. Przestrzeń z przodu, z tyłu, pomiędzy.
Przestrzeń okraszona błękitnym niebem i płonącym słońcem -> a przez te wakacje wręcz falami afrykańskich saun, co rzadkie w strefie umiarkowanej.
Na tyle rzadkie, iż w wielu miastach dodatkowo musiano rozdawać butelki z wodą, uruchamiano kurtyny wodne - jak tą w bielskim Parku Mickiewicza:
Pragnę zatrzymać owe chwile wszak za miesiąc najprawdopodobniej nie będzie mi już dane podziwiać ich niemal z domowego balkonu (...). A tym bardziej czuć spowalniających afrykańskich saun...
_ _ _
I tak też znowu będą góry - > zapis wydarzeń po męczącym wysiłku.
Przed sobą mam jeszcze woń sosen (i wciąż pozdrawiających mnie z uśmiechem turystów), za plecami świat przerywany lotem ptaków - świat tak różny ontologicznie i dalece nieprzystawalny do cywilizacji.
Do wyjścia natchnął nas teść ;) propagujący akcję "Ewangelizacja w Beskidach" pomysłu kapłanów związanych z Fraternią Franciszkańską przy Domu Formacyjno-Edukacyjnym w Rychwałdzie.
W jej ramach co sobotę punkt 12:00 odprawiano Mszę na wybranym szczycie.
Tegoroczna rozkładówka prezentowała się w następujący sposób:
Ok, zaczynamy.
Godz. 9 rano, "Żar Tropików" już daje się we znaki, bo na termometrze 25 stopni i szybko wzrasta...
Plan jest taki:
wchodzimy na Dębowiec, potem na Szyndzielnię, by docelowo dojść na Klimczok - wszak on jest bohaterem dzisiejszego topiku.
wchodzimy na Dębowiec, potem na Szyndzielnię, by docelowo dojść na Klimczok - wszak on jest bohaterem dzisiejszego topiku.
Wybieramy
trasę koloru niebieskiego (choć jak się z czasem okaże - > czasem będziemy zbaczać na szlak
zielony, a czasem na czerwony ;}):
Ukojenie pośród ciszy polan.
Można wiele zobaczyć i jeszcze więcej przemyśleć:
I w końcu po godzinie marszu podejście pod Szyndzielnię (klik), zwaną onegdaj przez Niemców Kamienną Płytą:
Po zimnej Coli nadchodzi kolej na 'szwedzki stół' ;) -> do
wyboru woda miętowa, herbata z cytryną, ciemne pieczywo, kabanosy,
pomidorki koktajlowe, ogórki szklarniowe, ser w plasterkach, banany,
jabłka, batony z orzechami oraz ciasto z rabarbarem pieczone przez teściową ;-).
Stworzony przez Karola Korna w 1897 w szwajcarskim stylu obiekt na początku dysponował
pięćdziesięcioma trzema sypialniami, kilkoma łazienkami, Restauracją oraz Winiarnią, jakie zyskały sławę
dzięki wybornym daniom i alkoholom. W najwyższej izbie mieściła się Stacja Meteorologiczna. Do dyspozycji
był również telefon i telegraf.
Dekadę później bielski ogrodnik, E. Schnack, założył Alpinarium, w którym posadził prawie pół tysiąca
gatunków roślin.
Niestety w okresie napiętych stosunków polsko-niemieckich Polacy nie władający językiem niemieckim
nie byli tu mile widziani, co zmieniło się dopiero w Dwudziestoleciu:
Schron odegrał także swoją rolę podczas II wojny.
Najpierw był reperem zjazdów młodych faszystów z Hitlerjugend.
Zaś gdy do Beskidów zbliżały się wojska sowieckie, wykopano tutaj okopy i doszło do bitwy. W jej wyniku budynek uległ zniszczeniom.
Najpierw był reperem zjazdów młodych faszystów z Hitlerjugend.
Zaś gdy do Beskidów zbliżały się wojska sowieckie, wykopano tutaj okopy i doszło do bitwy. W jej wyniku budynek uległ zniszczeniom.
Po wojnie przejęło go Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, które w kolejnych latach otworzyło Kolej Gondolową oraz poszerzyło bazę noclegową do 78-miu miejsc.
W 1985 roku schronisko ucierpiało na skutek pożaru.
W 1985 roku schronisko ucierpiało na skutek pożaru.
Jego nietuzinkowa architektura od początku cieszyła się
zainteresowaniem wydawców kartek. Istnieje
niespełna 100 takowych pocztówek, a większość z
okresu międzywojennego.
3 tygodnie po naszej wizycie uroczyście otwarto 18 metrową Platformę ZIAD Tower, która od razu stała się hitem (klik).
Od miejsca docelowego dzieli nas pół godziny.
I mimo wysokości temperatura odczuwalna wynosi 35 kresek (uff).
Góra Klimczok przynależy do pasma Baraniej Góry w Beskidzie Śląskim.
Jeszcze na początku XIX nazywana była "Goryczną Skałką".
Tuż pod nią ciągnie się system rowów
grzbietowych i rozpadlin skalnych (stąd pierwotna nazwa), w których
znajduje się parę niewielkich jaskiń. Największa o długości 26 m miała być według lokalnych podań epoki Romantyzmu kryjówką słynnego żywieckiego zbójnika Klimczoka.
Pośrodku znajduje się Maszt z antenami przekaźników
telekomunikacyjnych.
Kiedyś z wieży widać było znaczną część
Karpat Zachodnich od Łysej Góry na zachodzie po Tatry na wschodzie. Aktualnie, z uwagi na podrastające wierzchołki drzew, widok
ogranicza się do sektora południowo-wschodniego, w którym ponad
grzbietami Beskidu Żywieckiego królują pojedyncze granie tatrzańskie:
Daleko w tyle po lewej tli się Babia Góra
(tli wszak ładna w dolnych partiach przejrzystość, w górnych zdążyła utracić swą przejrzystość ;)):
(tli wszak ładna w dolnych partiach przejrzystość, w górnych zdążyła utracić swą przejrzystość ;)):
Po niej kierujemy kroki na sąsiedni stok Magury, aby napić się dobrej kawy w następnym Schronisku
Pada decyzja - schodzimy.