16 maja, 2011

MODERNE po słowacku.




Jak żem na co dzień stosunkowo wyciszona, autentycznie szlag mnie trafił na ton budzika skoro świt. Poprzeciągałam leżing o kwadrans, po czym zaalarmowane służby policyjne traktorem wywiozły mój wrak z mięciutkiej pierzyny ;P:



Punktem docelowym wyjazdu był Spišský Hrad na Słowacji słynącej z soczysto zielonych połaci pól:



... dokąd z wolna przekrada się ponowoczesność:



Ów największy Zamek Spiski w środkowej Europie rozciąga się na 41 hektarów, a powstał na przełomie XI / XII, by służyć za siedzibę Żupanom z rodu Turzonów.

W aktualnej dobie dostojnie króluje nad kwitnącą kotliną:







Olśniewającym jawi się odczucie w trakcie jazdy autostradą pomiędzy nocną ciszą. Dziesiątki reflektorów rozświetlają spektakularne ruiny narodowej pamiątki Spiszu:


Ale nie uprzedzajmy faktów :-).


Rozkoszowanie się widoczkami zaczęliśmy od zakwaterowania w pensjonacie vizavi zamku |8 Euro za osobę| w Spiskim Podhradiu:
 
 


Nazajutrz (po śniadaniu na wolnym powietrzu) w drodze na szczyt trafiliśmy na inspirujący obiekt - drezynę:









Kroczyłam przed siebie, a w tym czasie życie lokalne płynęło sobie pięknie.
Jasne ulice przecinały domostwa z czerwonawymi dachówkami niczym linie papilarne. Tylko gdzie nie gdzie wyrastały trawiaste wysepki.
A wszystko skąpane we wiosennych promieniach:





Teraz rzut w lewo na dworski dziedziniec z fundamentami obronnymi, gdzie przebiega odcinek wału Grodziska Puchowskiego.
Niegdyś cały dwór obwarowany był wzniosłą twierdzą otoczoną fosą:





W chwili, kiedy spostrzegłam, że obok mnie pozycje zajęło paru profesjonalnych fotografów (profesjonalista wyróżnia się tym, że - primo - posiada statyw; secundo - jego aparat to rozbudowane cacko techniki, przy jakim ja i mój Soniak czujemy się właściwie zbędni, a tertio - bije od niego artystyczny kunszt), do strzału pojęłam, że są w tym miejscu z innego powodu niż jasne ulice tudzież czerwonawe dachy. 

Zatem oto prawdopodobnie jedno z najbanalniejszych uchwyceń warowni. Pełne chaosu, przypadkowości. 
A jednak:





Tutaj możemy dojrzeć, co skrywa się za fasadami pozostałości z beżowego kamienia:



Górna posiadłość jest zaliczana do najcenniejszych z całego kompleksu.
Na przeciw niej usadowiono murowaną Cysternę.
Idąc w prawo dostaniemy się do masywnej Bramy Romańskiej.
Z kolei za arkadami łączącymi wieżę z kapliczką mieści się 3-kondygnacyjny Pałac przeprojektowany ze stylu romańskiego na wzór Gotyku.
Jednakże najurokliwsze są delikatne kolumny przy okiennicach oraz portale, które świadczą o wspaniałości i reprezentacyjności komnat.


Na nieszczęście spora ilość tutejszych skarbów została rozkradziona przez lokalnych pyszałków po ogromnym pożarze, jaki strawił salony:









Tajemnicza, okrągła budowla pośrodku przestrzeni placowej to Donżon z połowy 13 w.:



I znowu fragmenty obwarowań.

Światłocienie tamtego południa prężyły się nader antycznie:





 


Cała powyższa opowieść opiera się na skrawkach odkurzonych wspomnień wyciągniętych z szuflady świadomości.
Toteż za wszelakie nieścisłości ponoszę osobistą odpowiedzialność.

Równocześnie mam nadzieję, że póki co nie czujecie przesytu grafomanią czy też brakiem fotograficznych kompetencji :).