KRYSTYNA JANDA - 'Na Zakręcie'
Było sobie miasto... migotliwe, bajeczne, wymykające się jednoznacznym klasyfikacjom.
Miasto,
którego nuty podporowe stanowiły góry i jeziora będące obfitym
extraktem, wydobywającym z fotolaików odważnych ryzykantów.
Historyjki ukazywane przez ów zakątek powodowały irracjonalne pragnienie, by patrzeć dalej, cokolwiek miało się ujrzeć... Nie sposób było nie ulegać tym opowiastkom, nie dać się w nie wciągać... A może to zwyczajnie siła przekazu - ten krzyk zmurszałości, który pomimo odnawianych elewacji, wdzierał się do mózgu i odbijał echem po ciele... ?
Historyjki ukazywane przez ów zakątek powodowały irracjonalne pragnienie, by patrzeć dalej, cokolwiek miało się ujrzeć... Nie sposób było nie ulegać tym opowiastkom, nie dać się w nie wciągać... A może to zwyczajnie siła przekazu - ten krzyk zmurszałości, który pomimo odnawianych elewacji, wdzierał się do mózgu i odbijał echem po ciele... ?
Owa metropolia, przeplatana transparentnymi akordami Beskidów, została już przeze mnie omówiona
w tym wydaniu.
Dzisiaj ukażę ją jako miejsce inspirowane ekscytującym nocnym życiem, scalające w sobie mrok i zuchwałość:
Połyskliwość w najczystszej postaci:
Piernikowe serce (które najlepiej popić gorącą czekoladą ;)):
... wibrujący aromatem kafejek, herbaty z miodem i grzanym winem:
Domieszka bursztynowych latarni sprawia, iż całość staje się bardzo ciepła, zapowiadająca dalsze przeobrażenia..
Charyzmatyczny Neptun ze swoim Trójzębem:
Chwytając świąteczny czar. . .
Browar Miejski w kolorze sepii:
Jak również najnowsza włoska kreacja - Kawiarnia 'Consonni'.
Ciekawe czy podają tam dobrą kawę..?.. ;P
Podcienie:
Zaczarowana aura gablot z obrazami, gipsowymi figurkami oraz ręcznie malowanymi wazonami:
Podświetlony Ratusz:
A tu panoramiczne objęcie Teatru Polskiego.
Istotnym składnikiem tejże kompozycji był księżyc. Księżyc stanowiący symbol
marzeń sennych, wenę dla wielu zacnych tego globu.
Niedawno wyczytałam, że np dla Armaniego jawi się on kwintesencją kobiecości, co nawet potwierdza jedna z jego legendarnych wód toaletowych - Code Luna:
Niedawno wyczytałam, że np dla Armaniego jawi się on kwintesencją kobiecości, co nawet potwierdza jedna z jego legendarnych wód toaletowych - Code Luna:
Zaś tutaj fotografia z wiosny - na planie centralnym Fontanna:
I następny artysta-wizjoner -> Zamek Sułkowskich, nieustannie dążący do wywierania wpływu.
Widok od Fontanny na Placu Pigall:
Ciemny, a jednocześnie promienny koktajl świateł, wirtuozeria rzeczy martwych:
Jedna z napotkanych w drodze willi.
Prawie jak 'Amityville' ;P:
A skoro już przytoczyłam akapit o perfumach...
.. przedstawię Państwu brzmienia barwno-zapachowe poniższego zdjęcia ;-);
- nuty głowy: śmietankowa biel piżma, kaszmeran i aldehydy
- nuty serca: ocieplający absynt, gorzki benzoes oraz szaro-wodne tony
- nuty bazy: czarny pieprz, szara ambra i domieszka kruszonego kardamonu...
Ktoś ma chęć zakosztować ?:
I jeszcze jedno:
Wieczorne Bielsko.
Zaczyna się nieposkromioną tajemnicą, podbijaną hekatombą architektury - żywiczym syropem przeszłości.
Zaczyna się nieposkromioną tajemnicą, podbijaną hekatombą architektury - żywiczym syropem przeszłości.
Jest to przejmujący
początek, pochłaniający duszę niczym efekt Tyndalla w
zwilżonym zmierzchem powietrzu.
Jednak w trakcie zgłębiania wcale nie jest gorzej: zaułki
ciemnieją, jak gdyby smugi światła zasnuwały coraz gęściejsze dymy
palonych zasłon. Tyle, że nie są to dymy ognisk, gdzie płomień wysusza wszystko dookoła, a raczej opary ziołowych
kadzideł miażdżonych w kamiennych miseczkach. To opary
wysprzątane, poukładane we własną logikę.
I kiedy rozważam powody mojej słabości do B., dochodzę do wniosku, że to chyba fakt, iż dzięki niemu poznałam kadzidła bardziej kadzidlane, dymy bardziej dymne i czary
bardziej czarowne...