Ów niespełna czterystowieczny, zmiksowany stylistycznie [trend ten ochrzciłam MixEklektix'em ;)] i słynący ze Święta Kwitnącej Azalii zamek doczekał się już swego wpisu do Rejestru Zabytków.
W aktualnej dobie pełni funkcję Centrum Terapii Nerwic (tiaaa, z pewnością da się ukoić skołatane nerwy widząc codziennie tsunami turystów...).
Tutaj neogotykorenesansobarok odcina się piaskowym fioletem, zaś 90-siąt iglic daje wyraźne odczucie wertykalizmu:
Dla miłośników stylowej architektury oraz wiekowego drewna; dla tych, którzy lubią czasem wybrać się tropem Młodej Polski -miejsce bardzo adekwatne:
Hmm, do prawdy mogę się zgodzić z opinią, że wygląda on jak tort, który hojna szafarka aż nadto ozdobiła ogromną ilością kandyzowanych owoców i słodyczy. Albo że podobny jest do żony bankiera-parweniusza z "Komedii Ludzkiej" Balzaca, która na wieczór w operze przystroiła się we wszelakie dostępne klejnoty:
Kapliczka:
Z kolei na zewnątrz deszczowe przedpołudnie z irlandzką poświatą.
Oranżeria:
Czasami zabarwienie baśniowe nie chce zejść z pierwszego planu.
Ale do rzeczy:
w późniejszym stadium przejażdżki mamy szansę przekonać się jak czasochłonne bywa ujarzmianie samochodu, a tym samym wychowanie tego cwanego terrorysty. Bowiem w czasie jazdy powrotnej obserwujemy jak prosto na nas nadciąga jakaś kreatura o posuwisto-alkoholowym chodzie. Gwałtownie hamujemy, co paraliżuje podwozie i siłą rzeczy musimy się zatrzymać. Po dokładnych oględzinach i paru naprawczych trickach decydujemy się na 'małą czarną'. Podczas poszukiwań baru, gdzieś za zaroślami dojrzewam zarys ochrowego pałacyku.
Na miejscu okazuje się, iż to Pałac Ballestremów i zarazem najurokliwszy zakątek Pławniowic.
Zastanawia mnie czemuż taki nieznany...?...
Rozkwitające Magnolie:
Tak...
Mój fotoblog nie przedstawia recepty na glob, ale pokazuje glob niedosiężny na wyciągnięcie dłoni; glob z autentycznych okruchów.
Wybieram najładniejsze momenty w nadziei, że to pisanie - lepsze od rutynowego żywota - przyniesie cokolwiek dobrego na ułamek sekundy zatrzymanego. . .
A nawiązując do opolskich zameczków --> ileż powabu !
Jakże zmienia się nawet najmniejszy szczegół tkanki architektonicznej, gdy z boku spogląda oko aparatu.
Przeźrocze jest czyste i tworzy ze światłocieniami stonowane kompozycje rozświetlane bądź przyciemniane odpowiednimi barwami. Nie trzeba przy tym zalewać widzów potokami słów - wiele da się zakomunikować poprzez zrekonstruowanie stosownej perspektywy.
I oto jeden z sekretów fotografowania (może kiedyś się go nauczę ;-).